Oj nie wypoczne przez najblizsze dni!
Kolejnego ranka poszedlem do Konsulatu Generalnego Australii. Petentami byli glownie Hindusi i Chinczycy. Wypelnilem kilkustronicowy formularz wizowy, zaplacilem 90 dolarow nowozelandzkich (okolo 180zl) i oficer emigracyjny (niezbyt mily) dla mi druczek potwierdzajacy zlozenie papierow oraz termin, kiedy mam przyjsc po odpowiedz: 7 wrzesnia, czyli za tydzien. To, ze zlozylem wniosek i zaplacilem wcale nie oznacza, ze zostane wpuszczony na teren Australii. Problemem znow moze sie okazac brak biletu na wyjazd z Krainy Kangurow. Pol dnia chodzilem po agencjach turystycznych pytajac o mozliwosc zrobienia rezerwacji tutaj na przelot z Australii dalej do Indonezji. Za sam druk potwierdzajacy rezerwacje zadano 50 NZD (ach ci anglosasi! zero luzu!), ale zaznaczono, ze to zadna pewnosc dla Konsulatu i powinienem wykupic bilet. Ale ja chcialem przeplynac z Australii do Indonezji promem lub statkiem! Tu nikt nie mogl mi udzielic informacji, czy i jak to mozliwe. Z olbrzymem z Fiji, pracujacym w moim hotelu jako recepcjonista probowalismy znalezc info na ten temat w sieci. Bezskutecznie. Dla zwiekszenia swoich szans wizowych napisalem jeszcze dokladniejszy plan swojego pobytu w Australii i zanioslem do Konsulatu. Znow czekanie w kolejce. To tez nie daje zadnej gwarancji na to, ze otrzymam wize. Jesli nie, strace pieniadze, ktore zaplacilem w Buenos Aires za bilet z Auckland do Sydney oraz 90 dolarow za zlozenie wniosku. Ruszylem wiec do Garuda Indonesian Airlines. Przeloty z Sydney lub Perth do Indonezji wahaja sie w cenie 550 - 1200 dolarow nowozelandzkich. Jesli nie otrzymam wizy, bede musial zrezygnowac z Australii i poleciec dalej. Indonezja lub Malezja. Do Indonezji wize otrzymuje sie na granicy, do malezji nie jest ona wymagana.
Czeka mnie wiec tydzien stresu i niepewnosci. Zaczalem tesknic za Ameryka Poludniowa. Tutejsze anglosaskie klimaty niezbyt mi odpowiadaja. Centrum Auckland jest bardzo gesto zabudowane wiezowcami. Wszystko sterylne do bolu i nie odczuwa sie goraczki lub napiecia wlasciwego duzym miastom. Jestem jednak zestresowany: moze poza miastem bedzie lepiej i tam odzyskam spokoj ducha.
Kupilem bilet autobusowy do Taupo lezacego nad duzym jeziorem w samym centrum polnocnej wyspy. Jade za godzine. Troche sie powlocze po okolicy przez najblizsze dni. Byle pogoda dopisala, bo mam zamiar pobiwakowac troche. na razie niebo zachmurzone i tylko czasem pojawia sie slonce. Na szczescie nie jest bardzo zimno. Dziki camping jest w NZ zabroniony, ale swoim sposobem pokombinuje... .
Trzymajcie kciuki za moja australijska wize! Moze niepotrzebnie sie przejmuje. Denerwuje mnie, ze wszystko zalezy od jednego urzedasa!