środa, 30 maja 2007

Tęsknota w podróży

Kiedy zimą 1999 roku dojechałem po całonocnej podróży przez pustynię Thar zdezelowanym autobusem na przedmieścia miasta Jaisalmer, okazało się, że kierowca wiózł w bagażniku stężony chlor w szklanej butelce. Na wertepach rozbiła się, zalewając bagaże. Mój plecak był na samym dole i większość ubrań miało wypalone dziury. W dodatku hotel, w jakim się znalazłem okazał się potworną brudną norą pełną komarów. Byłem zmęczony i załamany. Czułem beznadzieję całej tej sytuacji. I wtedy, zza jednych z drzwi usłyszałem znajome z dzieciństwa tony symfonii Schuberta. Muzykę tą puszczał z płyty mój ojciec na starym gramofonie Bambino. Nagle wszystkie troski i zmęczenie zniknęły; poczułem rodzaj niezwykłego bezpieczeństwa złego wzruszenia. Nic złego nie mogło się stać. Poczułem radość a jednocześnie tęsknotę za domem. Hotel również wydał mi się bardziej przyjazny.

Tęsknota. To ona w podróży pojawia się znienacka i może pomieszać szyki. Na ogół bycie-w-drodze absorbuje wszystkie zmysły i nie ma czasu na rozmyślania. Wystarczy jednak „iskra” w rodzaju znajomej melodii, znajomego zapachu i serce podchodzi do gardła. Podobne odczucie pojawiło się na ulicy w Polsce. Poczułem skądś zapach kadzidełka i momentalnie zobaczyłem bardzo realnie bazar nad Gangą w Varanasi.

Wielu podróżników przeżywa tak samo dłuższe rozstanie: początkowo nowe miejsca tak absorbują, że nie myśli się zbytnio o domu, rodzinie, bliskich. Kryzys przychodzi po kilku tygodniach i chce się wracać. Jeśli się go przetrzyma, wędrowiec staje się Drogą i wydaje mu się, że może podróżować bez końca. Spotkałem w Chinach młodego Amerykanina z San Francisco. Oboje udawaliśmy się nielegalnie do Tybetu, jadąc autobusem 2 dni z chińskimi robotnikami. Wraz z kumplami prowadził w Stanach knajpę i nigdy nie myślał o podróżach. Pewnego razu pojawił się w niej jakiś facet, który poradził mu, by wyruszył do Azji. Chłopak postanowił zaszaleć, zaszpanować przed kolegami oraz rodziną i wyruszył. W pociągu poznał nauczyciela z małej prowincjonalnej chińskiej wioski, który zaproponował mu, by jakiś czas uczył tam angielskiego. Kiedy go spotkałem, był już w Azji od 7 miesięcy. Świat, z którym Amerykanin się zetknął był krańcowo różny od tego, w jakim się wychował. Mówił, że obawia się powrotu do domu. Jednocześnie postanowił wrócić, uregulować sprawy finansowe, pożegnać się z rodziną i wrócić do Azji. Czasem zastanawiam się, co nim kierowało. Na pewno nie żadne religijne „objawienie”, jak to bywa często w przypadku choćby wyznawców Sai Baby.

John Cage pisał, że kiedyś cała ludzkość – Wschód i Zachód – rozwijała się w podobnym kierunku. Rozłam nastąpił na Zachodzie, kiedy mniej więcej od Platona zaczęto przeciwstawiać ciało i duszę. W rezultacie następowały kolejne podziały, spekulacje filozoficzne, dzielenie włosa na czworo. Wschód natomiast podąża wciąż tą samą ścieżką harmonii i być może człowiek Zachodu stykając się z tamtym światem doznaje uczucia, że oto wraca do swych korzeni. Doświadcza harmonii. Pisze o tym Carl Gustaw Jung w „Podróży na Wschód”. Ta idea wydaje mi się wiarygodna i tłumaczy moje fascynacje Azją, głównie Indiami.

Moja podróż rozpoczyna się od Ameryki Południowej i mam nadzieję, że również ten kontynent, z zamieszkałymi na nim rdzennymi ludami, okaże się w pełni autentyczny. Autentyzm to chyba jedna z najważniejszych rzeczy, których oczekuję po tej wyprawie.

8 komentarzy:

  1. niektórzy tu będą tęsknić....

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ewa wójtowicz30 maja 2007 16:03

    szacunek i powodzenia, cokolwiek bedzie znaczyc

    OdpowiedzUsuń
  3. pamietam to uczucie... bylo to bardziej uczucie tesknoty za ludzmi niz domem rodzinnym itp. gdy byla sama na drugim koncu swiata, brudna, glodna, zmeczona dniem, w ktorym wszystko szlo wbrew moim planom, ta nagla bezsilnosc i brak wsparcia drugiej osoby...nie ma jednak nic lepszego niz podrozowanie samemu, kontakt z otaczajacym swiatem jest o wiele glebszy, czlowiek szuka kontaktu z innymi ludzmi, poznaje wiecej i uczy sie wiecejzycze powodzenia w wyprawie! marze, iz znow uda mi sie wyrwac z tego zasiedzialego zyciaprzepiekne zdjecia!!!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie w podróży ważne jest uczucie Wolności, tak jakby powrót do korzeni, nie jesteś już wtłoczony w machinę rzeczywistości pozostawiasz za sobą swój własny świat i po prostu ruszasz żyjąc chwilą odkrywasz ten "świat właściwy"..Tęsknota , tęsknotą czasem warto wyruszyć w drogę właśnie po to żeby zatęsknić..:)Brakuje mi tego spojrzenia na to co jest dookoła nas. zazdroszczę decyzji podroży tych pięknych widoków którymi będziesz się upajał i rozmów z tymi wspaniałymi ludźmi których poznasz.i uczucia Wolności drogi umykającej i świadomości że żyjesz tak jak chcesz robiąc to co uważasz za słuszne :)Powodzenia !Ps będę tu zaglądaćM.

    OdpowiedzUsuń
  5. witaj :-) właśnie takie są... :] podróże :D:D:D ja właśnie jadę niedługo w Pieniny, ale mam nadzieję, że nie będzie na mnie czekało tam tyle niespodzianek, jak na Ciebie :D:D:D pozdrawiam :*:*:* [moniskaaa]

    OdpowiedzUsuń
  6. ~niebo tam jak w niebie..4 czerwca 2007 10:16

    pięknie powiedziałeś..wschód i powrót do korzeni.Ja nie tęskniłam,byłam w tak cudownym trwaniu jakbym siedziała u Boga za piecem,który rozpalał ciągle w mojej duszy ogień zachwytu..pojadę kiedyś tam...tylko zdobędę fundusze.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~fucuszito.johikomo6 września 2007 13:07

    to "filozoficzne dzielenie wlosa na czworo", o ktorym piszesz ze ponoc "zgubilo duchowosc", stworzylo zaawansowana technike z ktorej korzysta teraz rowniez azja, a ktora przeciez umozliwia takim ignorantom jak ty podrozowanie po calym swicie; jak chcesz mozesz sie przyjemnie egzaltowac odkrywajac "starozytne swiaty" ale azja jest tu i teraz, bardziej nowoczesna niz dostrzega twoje konwencjonalne spojrzenia (patrz galeria fotograficzna), przezywajac reinkarnacje swoich wartosci w orginalnej technokulturze, ktora jest jedyna realna mediacja tzw "wschodu i zachodu" -----------------------nekama.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...