wtorek, 12 czerwca 2007

...książki...

Już tylko 6 dni do wylotu. Ostatnie chwile w kraju są niezwykle napięte i pracowite. Staram się nie zapomnieć niczego i zdążyć pozałatwiać wszystkie sprawy. Mój poziom przeciwciał okazał się na tyle niski (3), że musiałem się doszczepić, by uzyskać ochronę przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby (WZW) typu A. Havrix kosztował niecałe 150 zł. Tego samego dnia zaszczepiłem się też przeciwko tężcowi. Szczepionka TT kosztowała zaledwie 3 złote. Będę się jednak musiał doszczepić gdzieś w podróży dwukrotnie: po około miesiącu oraz po pół roku.

Pustoszeje moje mieszkanie, które przez rok będę wynajmował. Dziwnie się czuję, ogołacając ściany i szafki. Daje mi to jednak pewnego rodzaju radość. Od dawna co pewien czas dokonuję remanentu wszelkiego rodzaju rzeczy i cieszę się, że mieszkanie jest „lżejsze”, kiedy wynoszę niepotrzebne graty na śmietnik. Lżejsze też wydaje mi się wówczas serce i umysł.

Miewam momenty zawahania przed podróżą. Na ogół pojawiają się w prozaicznych chwilach, podczas ścielenia łóżka, robieniu obiadu, jeździe rowerem, przeglądania jakiejś książki. Na szczęście momenty te nie trwają długo.

Książki. Zawsze w podróż zabieram ze sobą coś do czytania. Czasem poezja. Rimbaud, Rilke… .Mój ulubiony Tadeusz Nowak się nie sprawdził: zbyt obrazowo przedstawia polską wieś, pejzaże, ludzi, co powoduje, że tęsknota staje się nieraz trudna do zniesienia. Sprawdza się za to filozofia wschodu: Tao Strumienia lub Droga Zen Alana Wattsa, Zen Daisetz Teitaro Suzukiego, Sekret Złotego Kwiatu ze wspaniałym komentarzem C. G. Junga, Szambala Ch. Trungpy, Mądrość Pustyni Thomasa Mertona, Myśli Czuang Dze. Tym razem jednak postanowiłem zabrać ze sobą najbardziej skondensowaną „pigułkę” bliskiego mi taoizmu – Tao Te King Lao Tsego. W tych prostych zdaniach owej broszurki, wyrażających prapodstawy wszelkiego bytu oraz – dla własnej higieny psychicznej – głoszących potrzebę zgody na wszystko, co nas otacza, odnajduję esencję wszelkiej duchowości. To niemal zbiór znaków, do których znaczenia należy samemu dotrzeć. Wobec Tao Te King wszystkie inne pozycje tego typu literatury wydają się jej konsekwencją, nierzadko też nadmierną interpretacją, „dzieleniem włosa na czworo”.

Choć jeszcze nie wyruszyłem, martwi mnie, że będąc w pobliżu wielu interesujących miejsc, po prostu braknie mi czasu, by je odwiedzić. Będzie to więc rekonesans, który być może spowoduje, że wrócę w jakieś miejsca ponownie i na dłużej.

Rok na taką wędrówkę to niewiele. Może cztery lata byłyby w miarę satysfakcjonujące, ale jak po takim czasie wrócić? I czy chciałoby się wrócić? Czy po jednym roku wędrowania nie będę miał z tym kłopotów? Za dużo pytań kłębi się w głowie przed wyjazdem. Najgorzej przed snem, kiedy przestają już tak bardzo absorbować aktualne sprawy i jest chwila wytchnienia. Wtedy z zakamarków umysłu „wyłażą” myśli: jak to będzie? Sny w podróży miewa się niezwykłe. Fantastyka i feeria kolorów. Często są to zlepki ostatnich przeżytych wydarzeń i własnej, odległej mitologii. Tak mózg radzi sobie z nadmiarem wciąż nowych wrażeń, które czyhają na podróżnika co krok. Już za tydzień w drodze. Będzie już tylko Droga.

 

Kolejny post napiszę już z Argentyny…

6 komentarzy:

  1. Tych ostatnich kilka dni musi być pewnie jak oczekiwanie na skok na bungy, choć sam nigdy nie skakałem, czasami zastanwiam się jak to jest i co sie wtedy czuje. Zakładam, że w momencie wybicia odczuwa sie dreszcz emocji, strach, a po chwili radość lotu. Ostatnio oglądałem program, chyba na Discovery, o człowieku dzięki, któremu skoki stały się możliwe. Wspominał, że od tego można sie uzależnić. Ty już dawno oddałeś swój pierwszy skok! Ty już wiesz co będzie dalej, choć za każdym razem pewnie jest inaczej. 3...... 2......1...... "Until the end of the world" - to rownież film Wim'a wenders'a, opowiedający historię człowieka, który chciał umożliwić niewidzącej żonie widzenie świata. Dzięki tobie zobaczymy świat widziany twoimi oczami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sławku życzę Ci powodzenia:) Miej oczy i serce szeroko otwarte a te wszystkie piękne miejsca uwieczniaj na zdjęciach...abym mogła zobaczyć je twoimi oczami. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia i bezpiecznie wracajNIE TRENUJ FUTBOLU

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Michał Smandek14 czerwca 2007 16:18

    Niesamowitej przygody i szczęśliwego powrotu do kraju, oczekiwanego katarsis i sił na kolejną Odyseję - życzy znajomy, uczeń, absolwent cieszyna i katowickiego plsp - trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Marcin "Chrobotek"16 czerwca 2007 15:47

    Po wczorajszym spotkaniu na 60-leciu PLSP wrócilem do domu i przeczytałem twój blog. Kończyłem z łzami w oczach. Wróciły wspomnienia Cieszyna i stancji na której mieszkaliśmy. Przypomniał mi się Walery i jego kolega z Argentyny-"Horhe ? ". Staram się objąć rozumem ogrom wyzwania którego się podąłeś. Patrzę w pełne gwiazd nocne niebo i zdaję sobie z tego sprawę że nawet ono będzie wyglądało dla Ciebie inaczej. Powodzenia, będę śledził Twoje kroki na DRODZE.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świerszcz gra w szachynocą na Twojej drodze.Wygrywa światło.

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...