czwartek, 23 sierpnia 2007

La Plata - wielka gra planszowa

Poprzedni post oczywiscie zle zatytulowalem: nie jestem w La Paz ale w La Plata...

Zdobylem dokladny plan miasta i na prawde jestem pod wrazeniem. Na skrzyzowaniach ulic znajduja sie oznaczenia numeryczne i spacerujac czuje sie, jakbym byl pionkiem na wielkiej planszy do gry. W samym centrum znajduje sie Plaza Moreno zakonczona neogotycka wielka katedra.  Na osi znajduja sie jeszcze od poludnia na polnoc: Park San Martin, Plaza Islas Malvinas, Plaza San Martin a na samej gorze wielki park, ale on nie jest juz tak symetryczny. Pionowo-poziomy uklad ulic przecinaja biegnace promieniscie do Plaza Moreno przekatne szerokie ulice. Centrum otaczaja tez cztery "Diagonal", tworzac romb. Dalej rowniez znajduja sie skwery i parki oczywiscie bardzo symetrycznie rozmieszczone. Miasto otaczaja zaokraglone na rogach u dolu, a u gory tworzace polkola cztery bulwary. Przypomina mi to tablice mojzeszowe... . Korci mnie, by cos tu zrobic: podzialac w tej geometrycznej przestrzeni.  

Miasto jest spokojne, ale ogladajac relacje w telewizji w kraju nie jest tak rozowo. W wielu miastach koczuja w namiotach przy budynkach rzadowych byli zolnierze walczacy z Angolami o wyspy Malwiny dokladnie 25 lat temu. Rzad zapomnial o nich i teraz ci ludzie domagaja sie  swiadczen socjalnych. Tu w La Plata takze jest taki oboz.

Oprocz tego od kilku miesiecy manifestuja na ulicach miast Argentyny nauczyciele i sluzba zdrowia (skad my to znamy). 3 miesiace temu zginal w zamieszkach nauczyciel w jednym z polnocnych regionow. Wczoraj ogladalem material z Santa Cruz, gdzie samochod wjechal w tlum ludzi. Powtarzano to wiele razy. Okropne! Szkoda mi tego kraju. Kilka lat temu rzad zajal pieniadze ludzi zgromadzone w bankach. Tu wciaz cos sie dzieje. Jak powiedzial mi mlody dziennikarz, ktorego poznalem na imprezie, Argentynczycy uwazaja, ze zyja w "tylku" swiata. Odczuwaja jakos swoja zasciankowosc, glownie oczywiscie wobec USA, ale i Zachodniej Europy. A ja zauwazam w twarzach wielu mlodych ludzi wysoki stopien inteligencji. To wyksztalcony narod. Chyba rozumiem  Gombrowicza, ktory pozostal w Argentynie na emigracji ponad 20 lat.

Nie udalo mi sie nic zrobic z biletem. Strace wiec lot z Iguazu do Buenos Aires a do Nowej Zelandii polece w nocy 28 sierpnia.

4 komentarze:

  1. Odezwała się dusza artysty w przestrzeni.Może kiedyś...uda Ci się coś tam własnego zrobić?Życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwijaj sznurki swojwej wyobraźni i zwijaj się z tamtąd bo do cywilizacji i jej problemów zdążysz zawsze wrócić. Swoją drogą podróżując z Tobą i czasami z panem Cejrowskim w radiowej Trójce powstaje w mojej głowie ciekawy obraz Ameryki Południowej. Fascynujące odkrywanie świata!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnością dodaję Twój blog do linków.Pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia,Red Skyhttp://red-red-sky.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ósmy cud świata25 sierpnia 2007 05:55

    Poruszasz się w przestrzeni miasta jak czytelnik w "Grze w klasy" Cortazara. Fascynująca magia liczb!

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...