niedziela, 25 maja 2008

Goscinnosc Jordanii

Wyjechalem z Ammanu i rozpoczalenm improwizowana czesc swej podrozy. To co najbardziej lubie i co jest esencja tej Drogi. Dotarlem do Madaby a potem autostopem bocznymi drogami pod Mount Nebo. Odwiedzil to miejsce papiez Jan Pawel II w marcu 2000 roku, co uwieczniono odpowiednia tablica. Znajduje sie tu niewielkie muzeum oraz troche antycznych ruin, ale tak na prawde nic specjalnego, moze poza wielka mozaika skryta pod wielkim namiotem. To jednak wazne miejsce zwiazane ze Starym Testamentem. Z gory niezwykly jest widok na cala doline. Wstega asfaltu wila sie pomiedzy kamienistymi pogorkami w kolorze ochry. Na gorze obok znalazlem odpowiednie miejsce na rozbicie namiotu w miejscu, gdzie niedawno koczowali beduini. Pozostalo kilka workow z piaskiem iwielkie glazy, ktorymi otoczono teren namiotu. Miejsce bylo pozbawione kamieni a na ziemi odcisniete jeszcze linie po dywanach. Spalem w kacie tego bylego namiotu. Rano znalazlem w okolicy ruiny fasad domostw, jakie tu staly setki lat temu. Ale to miejsce bylo zamieszkale od wielu tysiecy lat, czego dowodem byly kamienne narzedzia w muzeum przy ruinach Mount Nebo. Sam rowniez znalazlem kilka. Tak; to miejsce bylo strategiczne, ze wspanialym widokiem. Idealne do zamieszkania. Rano dalej w droge w kierunku Morza Martwego. Plywac sie w tym zbiorniku jest bardzo trudno, moze na plecach, poniewaz slona woda tak mocno wypycha, ze na brzuchu kraulem lub zabka nie sposob. Po drugiej stronie ulicy na wzgorzach powulkaniczne gory i zrodla; jedne bardzo gorace, inne chlodne. Wspaniale wodospady i totalny relaks! Dojechalem tam niestety w piatek, kiedy zjechalo sie mnostwo ludzi by wypoczac i wykapac sie. Rozbilem tam namiot przy malym poletku wsrod drzew a kolejnego dnia zaopatrzylem sie w slodka wode u ulicznych sprzedawcow przy parkingu i wyszedlem na droge. Dosc dlugo czekalem na okazje, bo samochody przewaznie byly pelne rodzin. W koncu zatrzymal sie wielki jeep. Mezczyzna o imieniu Muhammad jechal do miasteczka Potash City. Byl inzynierem, pracownikiem Arab Potash Company, ktora odzyskiwala ten mineral z Morza Martwego. Mieszkajac z rodzina w Ammanie przyjezdzal tu raz na kilka dni. Potash City to rozwoiutkie szeregowe domki parterowe i pietrowe zbudowane w latach 80. dla pracownikow APC. Miasteczko wydawalo sie prawie opustoszale. Tylko czasem przejezdzal jakis dobrej marki samochod. Wokol pustka, a raczej wspaniale kamieniste wzgorza i gdzies dalej dwa namioty Beduinow oraz prowizoryczne zagrody dla ich zwierzat. Dla Beduinow przyszly ciezkie czasy. Jeszcze w Mansour Hotel w Ammanie Ali powiedzial mi, ze mieso strasznie stanialo, bo zaczeto je importowac z zagranicy. Niegdys za srednia owce Beduin otrzymywal okolo 150 dinarow, teraz polowe mniej. W gescie rozpaczy wielu hodowcow rzucalo owce i kozy z poderznietymi gardlami na droge.

Inzynier Muhammad zaproponowal, ze moge zostac w jego domu. Pelen luksus: klimatyzacja, lodowka, dwa pokoje, lazienka z zimna i ciepla woda oraz kuchnia. Pozostawil mi klucz i pojechal do pracy, ja ruszylem obejrzec okolice. Za rzedem domkow kilkadziesiat metrow kamieniste pole a dalej wspanialy gleboki wawoz, na ktorego dnie roslo troche drzew i traw. Niezwykle, piekne, doskonale! Wawoz ciagnal sie daleko w obu kierunkach i pomyslalem, ze powstal w wyniku jakiegos trzesienia ziemi. Bylo juz dosc pozno i ograniczylem sie do krotkiego spaceru. Wieczorem Muhammad wrocil z gosciem - Polakiem, ktory byl specjalista od wielkich suszarek, ktore wykorzystywano do pozyskiwania tutaj potasu. Sciagnieto go specjalnie z Australii, gdzie mieszkal od kilku lat, by naprawic jakas awarie maszyny. Spedzilismy milo czas. Pan Andrzej uswiadomil mi, ze miejsce, w ktorym zbudowano Potash City to teren biblijnej Sodomy! Podobno w poblizu znajdowal sie grobowiec proroka Lotha, ktory jako jedyny przezyl gniew Boga wobec dwoch bezboznych miast. A gdzie byla Gomora? Podobno tam, gdzie teraz znajduje sie Morze Martwe. Ale Morze wysycha. Byc moze kiedys i tam odkryje sie jakies skarby, bo tu w okolicy podobno ludzie wydobyli z ziemi zlote ozdoby. Jordanski Departament Turystyki otoczyl kawal terenu dla ochrony. Prawdopodobnie prowadzi sie tam juz badania.

Nastepnego dnia zszedlem w dol wawozu, przeszedlem na druga strone w kierunku wysokich, surowych skal, ale doszedlem do kolejnych glebokich uskokow terenow. Gdzieniegdzie jakies tajemnicze jaskinie. W podobnych miejscach, po drugiej stronie Morza, w Qumran odkryto w 1947 roku zwoje z czasow biblijnych. Niezwykle miejsce, nasycone historia, tak wazna zarowno dla Muzulmanow, Zydow  jak i Chrzescijan. Z daleka dojrzal mnie stary Beduin, zaprosil do swego namiotu na herbate. Lezac na materacach, wsparty o poduszki, obserwowalem jag "plywa" gorace powietrze nad rozgrzana ziemia. Jego zona i corka znajdowaly sie w drugiej czesci namiotu oddzielonej kocem. To byla jedyna "sciana" w calym namiocie. Druga czesc byla chyba czyms w rodzaju kuchni, bo na srodku rozpalone bylo ognisko. Sam namiot to zszyte worki jutowe wsparte na drewnianych zerdziach. Z trudem sie porozumiewalismy, ale to nie bylo wazne. Goscinnosc Beduinow jest znana w calym arabskim swiecie. Patrzalem w jego twarz tak jakbym spogladal na czlowieka z czasow Jezusa. Okazalo sie, ze nie tylko swietnie orientowal sie ktora godzina, spogladajac na przeswitujace przez poszycie namiotu slonce, ale takze bezblednie wskazywal, gdzie znajduje sie Rosja, Chiny, Indie, Mekka...  Niezwykle. Po czterech bardzo slodkich herbatkach przyniosl swiezo ugotowane jajka. Pozegnalismy sie usciskujac sobie mocno rece.

Mialem ochote pozostac w tym miejscu dluzej. Muhammad powiedzial, ze wraca z Andrzejem do Ammanu a ja moge pozostac ile zechce. Pokazal mi, gdzie mam pozostawic klucz. Nie chcialem jednak naduzywac goscinnosci. Przez dwa dni bylem w jego domu jak u siebie; gotujac sobie spaghetti z tunczykiem i warzywami, ogladajac informacje z CNN i Al Jeezira. Wyjechalem z nimi poznym popoludniem. Cudowna jest trasa z Potash City do Karak. To okolo 20 kilometrow gorzystej drogi pelnej zakretow, niezwyklych formacji skalnych i widokow na glebokie doliny. Takie surowe miejsca niezwykle mnie pociagaja. Podobnie jak pustynie i stepy. Czas tam plynie inaczej, a raczej wydaje sie zawieszony. Chyba juz o tych moich odczuciach pisalem... .

Wjezdzajac do Karak pokazal stary zamek z czasow wypraw krzyzowych oraz zielona kopule kwadratowego, nieduzego budynku na wzgorzu mowiac, ze tam, jak wierza tutejsi ludzie, pochowany jest prorok Noe.

Okazalo sie, ze przy Karak w ekskluzywnej willi mieszka rodzina zony Muhammada. Odwiedzilismy ich, wpadajac na herbatke. Znow bardzo goscinni ludzie. Pozwolono mi przenocowac. Chcialem rozbic namiot przed domem, ale gospodarz domu nalegal, bym spal w domu. Nie wypadalo odmowic. Pozegnalem sie z Muhammadem i Andrzejem, ktorzy ruszyli do Ammanu. Rano po sniadaniu gospodarz domu podrzucil mnie na droge prowadzaca na poludnie w kierunku Tafila, gdzie teraz jestem. Dojechalem tu autostopem kilkoma pojazdami. Kolejni interesujacy ludzie. Stad do Petry pozostalo mi okolo 70 kilometrow.

Jestem nieco ponad tydzien w Jordanii. Ten kraj jest wspanialy. Cudowne miejsca, goscinni ludzie. Jedna z najlepszych czesci w calej mojej podrozy, ale nie chce jeszcze podsumowywac tej Drogi.  Wiem jednak, ze bardzo chcialbym tu wrocic. Moze kiedys samochodem, objezdzajac wczesniej Turcje i Syrie.

5 komentarzy:

  1. "Gest rozpaczy" hodowców - wstrząsający.Odcisk po koczujących beduinach i gościnność - zachwycająca.Jaskinie,obraz rozgrzanego powietrza i dobre relacje duchowe wzmacniają.To są wspaniałe spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, to są wspaniałe spotkania... nigdy wcześniej po skończeniu szkoły, tak często nie spotykałem się ze Sławkiem. Warto spojżeć na świat nie tylko swoimi oczami.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~ósmy cud świata26 maja 2008 07:56

    Iść za marzeniem i znów iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszcze oryginalnej kapieli w Morzu Martwym Podobno nie tylko leczy relaksuje ale i upieknia Po powrocie sprawdzimy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Sławo! A ty od razu po przyjezdzie chcesz się ustatkowac i spowazniec? Tak się przy piwie wczoraj zastanawialismy ...

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...