niedziela, 8 czerwca 2008

Swieta Jerozolima z wokol niej smutek

Palestynski Faisal Youth Hostel w ktorym sie zatrzymalem okreslany jest w przewodniku Lonely Planet jako przystanek dla roznej masci poczatkujacych dziennikarzy oraz anarchizujacej mlodziezy. Byc moze bylo tak kiedys; na scianach pozostaly plakaty wzywajace do bojkotu Izraela oraz zaangazowane malunki. Teraz jednak 90% to mlodzi Japonczycy.
Hotel znajduje sie nieopodal Damascus Gate, jednej z kilku prowadzacej do Starej Jerozolimy. Mury wokol zbudowal sultan Sulejman Wspanialy w XVI wieku w obronie miasta przed najazdami Beduinow oraz Krzyzowcow. W obrebie murow znalazla sie Bazylika Grobu Swietego. Do grobu ciagna kolejki pielgrzymow, by na chwile znalezc sie w ciasnej grocie. Pozostal tam kawalek kamiennego kola, ktorym ponoc byla zaslonieta grota z cialem zmarlego Chrystusa. Stalem w kolejce za jakims grubym facetem, ktory na bialym t-shircie mial dumny napis "Poland"oraz nasze godlo i bylo mi wstyd za niego, gdy przed samym wejsciem do Swietego Miejsca zaczal warczec na starsza Greczynke stojaca za nim: "Nie wlaz mi na plecy kobieto! Na swojego dziada mozesz wchodzic!"
Duze wrazenie zrobila na mnie cela, w ktorej wedlug tradycji przetrzymywano Chrystusa przed samym Ukrzyzowaniem. Nie bylo tam zwiedzajacych. Poczulem jakies wzruszenie.
Bazylika Grobu Swietego to ostatni przystanek Drogi Krzyzowej, ktora ciagnie sie Via Dolorosa od Bazyliki Ecce Homo od polnocnego wchodu na polnocny zachod Starego Miasta. Tam mozna zobaczyc grupki pielgrzymow z calego swiata, wrod ktorych ktos niesie niewielki drewniany krzyz. Do wypozyczenia jest ich kilka. Doslowna, nieco banalna interpretacja slow Jezusa... .
Na poludniowym wschodzie, w obrebie murow swiete miejsca Zydow i Muzulmanow: Sciana Placzu, ktora tu nazywa sie Western Wall oraz znajdujacy sie nad nia meczet zwany Dome Of The Rock ze zlota kopula. Muzulmanie moga sie do niego dostac z kilku wejsc strzezonych przez izraelskie wojsko i policje, turysci tylko od Maroccan Gate znajdujaca sie za rampa biegnaca nad West Wall. Dziwnie to wyglada. By dojsc do obu miejsc trzeba przejsc szczegolowe kontrole. Niezwykla jest atmosfera wsrod modlacych sie Zydow przy Scianie Placzu. To kiwanie sie, wkladanie karteczek z prosbami do Boga w szczeliny muru. Jakies to nierealne. I tajemnicze. Sciana podzielona jest metalowo drewnianym plotem, ktory oddziela kobiety i mezczyzn. Prawdziwe tlumy Zydow przybywaja tu, kiedy zaczyna sie szabas, czyli wieczorem w piatek. Jedni sie modla, inni tancza i spiewaja w kregach. Wszyscy odswietnie ubrani. Przewaza kolor czarny i bialy. Mezczyzni w plaszczach i wiekich czapach lub jakby za malych kapeluszach. Ich kobiety ubrane w stroje przypominajace te z lat 20. Tu spotykaja sie zarowna ortodoksyjni Zydzi , zolnierze jak i mlodzi nacjonalisci. Ale tylko tu. Ludzie ci zyja w roznych swiatach. Wiele jest mniejszych zydowskich wspolnot, wsrod ktorych sie nie rozeznaje. Odwiedziem jednak zydowskie dzielnice znajdujace sie na polnoc od Starego Jeruzalem. Migrash Harusim w okolicy popularnej Yafo Street, Ulice jak z innej epoki. Tutejsi Zydzi nie maja telewizorow ani komputerow. Maja jednak telefony komorkowe. Czulem sie tam jak intruz. Przy jednej ze szkol zobaczylem chlopcow z dlugimi pejsami, w czarnych plaszczach jak po starszym, wychudzonym bracie oraz kapeluszach, ktorzy zapalniczka palili izraelska flage. Maya, znajoma z poznanskiej ASP mieszkajaca juz drugi rok w Izraelu, ktora byla mi przewodniczka spytala po hebrajsku dlaczego to robia. "Izrael to zlo" - uslyszala. I badz tu madry. Z Maya spotkam sie, kiedy przyjade do Tel Awiwu i mam nadzieje, ze dowiem sie wiele o tym kraju i zwyczajach. Bo Maya wie duzo.
Obszedlem mury dookola kilkakrotnie i lubie okolice Gory Oliwnej. Mnostwo tam kamiennych grobow zydowskich, w dole w skale groty, gdzie przed wieloma setkami lat rowniez chowano zmarlych. Groty sa teraz opuszczone. W poblizu Bazylika Agonii: Gethsemane, w malym ogrodku obok 8 drzew oliwnych, ktore ponoc byly swiadkiem pojmania Chrystusa.
Odwiedzilem kilka palestynskich miast wokol Jerozolimy. Pierwsze Betlejem. Busem dojezdza sie do wielkiego muru, wokol pustka. Zasieki, metalowe bramki prowadzace do przejscia na druga strone i te wysokie na jakies 5 metrow betonowe plyty. Mur ciagnie sie po wzgorzach i wyglada nierealnie. Po drugiej, palestynskiej stronie pokrywaja go pokojowe hasla w roznych jezykach popierajace starania Palestyny o niepodleglosc. Takze po polsku: "Moje miasto murem podzielone...". Sa tez zaangazowane malowidla, czesto zabawne i na wysokim poziomie oraz olbrzymie plakaty z jakimis rozgrymaszonymi gebami, przyklejone do murow i bud strazniczych. Fajnie to dziala. Wiele jest zlowrogo wygladajacych plakatow z palestynskimi meczennikami i zolnierzami z karabinami w reku, na tle meczetow. Trudn jet to wszystko.
W miescie nie ma zbyt wielu ludzi. Pielgrzymow i wycieczki mozna znalezc w Kosciele Narodzenia.
Pojechalem dalej, do Hebronu. Autostrady opanowane sa przez Izrael. Flagi niebiesko-biale z 6 ramienna gwiazda Dawida, punkty kontrolne przy wjezdzie do miast. Centrum Hebronu jakby bardziej zywe, ale kiedy poszedlem w strone starego miasta, zaczelo pustoszec, pojawily sie izraelskie, bardzo strzezone punkty kontrolne. Sprawdzano mnie kilkakrotnie i to dokladnie. Pytano po co tam ide. A chcialem obejrzec Meczet Al-Ibrahimi. Swiat uslyszal o tym miejscu, kiedy w 1994 roku majacy przed nim sluzbe Baruch Goldstein wszedl w porze modlow do srodka i zaczal strzelac do tlumu, zabijajac 29, raniac ponad 100 osob. Dopadnieto go w koncu i na miejscu zlinczowano. Jego grob jest nieopodal, na terenach, gdzie teraz mieszkaja zydowscy osadnicy. I ten czlowiek dla nich jest bohaterem... .
Wnetrze meczetu dosc skromne. Akurat zblizala sie pora modlow i nie moglem pozostac tam dluzej. To miejsce jest bardzo strzezone. Przy wejsciu stalowa klatka w ktorej izraelscy zolnierze srawdzali kolejny raz zawartosc mojej torby i wszystkiego co mam w kieszeniach.
- Ma pan noz?
- Nie
Chcialem pojsc poza mur swiatyni, gdzie widzialem stare ruiny, ale zolnierze ostrzegli mnie, ze tam dzien wczesniej i cala ostatnia noc trwala ostra strzelanina. Ponoc jakies porachunki pomiedzy samymi Palestynczykami. Zabili dwoch. Moglem pojsc tylko kawalek, pozostawajac na ich widoku. Po drugiej stronie stara brama miasta podzielona teraz metalowa bramka wzdluz i pelno wojska przed nia. Dalej arabski bazar. Wiekszosc sklepikow zamknieta, ale rozmawialem z mezczyzna, ktory pokazal mi metalowa siatke nad glowa oddzielajaca parter od okien na dwoch wyzszych pietrach.
- Teraz mieszkaja tam zydowscy osadnicy, kiedys bylo tam tez moje mieszkanie. Ci nowi mieszkancy wyrzucaja z okien smieci, butelki, kamienie, wylewaja wode i nieczystosci i to my zalozylismy ta oslone. 
Hebron, jego stara czesc to najsmutniejsze miasto, jakie w zyciu widzialem. Osiedla, w ktorych teraz mieszkaja Zydzi, nalezace jeszcze niedawno do Arabow, otoczone sa betonem i zasiekami. Wszedzie wojsko uzbrojone w karabiny maszynowe, gotowe do strzalu. Wymarle jest to miejsce, tylko bawiace sie pomiedzy garazami zydowskie dziewczynki. Z cegiel i deski buduja sobie zjezdzalnie. Dziecinstwo w takim miejscu? Horror!
Uciekl mi autobus do Jerozolimy i musialem czekac godzine na kolejny. Probowalem lapac stopa. Zatrzymywaly sie auta z osadnikami, ale kiedy spostrzegali ze jestem obcy, od razu odjezdzali. Jakas trauma tam panuje. Wdalem sie w rozmowe ze spokojnym izraelskim zolnierzem. Pytal, czy znam historie tego miasta. Troche znalem z plakatu, ktory wywieszono na murze oraz z planszy w jezyku hebrajskim i angielskim. Pisano tam, ze Zydzi mieszkali w Hebronie od tysiecy lat. W czasach biblijnych Hebron byl miastem zydowskim. Przez wieki mieszkali obok siebie z Arabami. W 1929 roku muzulmanie zamordowali 67 Zydow, w tym kobiety i dzieci oraz starcow. W 1948 roku Arabowie zniszczyli zydowka dzielnice, ktora w 1975 roku zaczeto ponownie odbudowywac. Arabski snajper w 2001 roku zastrzelil izraelskie dziecko. Nie bylo tam ani slowa o Baruchu Goldsteinie. Bo historie pisza zwyciezcy.
Pomyslalem, ze tego zolnierza byc moze spotkam za jakis czas, gdy bedzie podrozowal po Indiach, najbardziej popularnym miejscu wsrod izraelskich rezerwistow. Czesto tam rozrabiaja i wszczynaja awantury, najczesciej na Goa, ale teraz wiem co odreagowuja.
Inny charakter ma Ramallach. Duze palestynskie miasto, pelne zycia w centrum. Odwiedzilem tam mauzoleum Yasera Arafata. Wysoka wieza i kamienny szescian czesciowo przeszklony. Ladny teren wokol i maly basen z blekitna woda z tylu budynku. Trzy wielkie flagi Palestyny a wewnatrz plyta z inskrypcjami i dwaj zolnierze w odswietnych mundurach.
-Moge zrobic zdjecie?
Kiwneli glowa, ze tak.
Palestynczycy poza Jerozolima sa o wiele bardziej przyjazni dla turystow. Chca pogadac, pytaja skad jestem, ciesza sie ze z Polski, usciskuja rece a w sklepach normalne ceny. Odwiedzilem tez niewielkie Jerycho i kilka kilometrow w kierunku Jerozolimy szedlem kamienistymi wzgorzami wzdluz drogi. Brakowalo mi juz troche tego.
Wiatr, slonce, jakas dzikosc, slady koz i owiec wypasanych przez Beduinow. Ale Beduini tutaj zyja w fatalnych blaszanych budach. Smutny widok...

7 komentarzy:

  1. nietolerancja polską racją stanu, a wstyd proponuję pozostawić tym, którzy kreują wizerunek polskości (choćby polscy kibice przed meczem). nihil novi i świata nie zmienisz, choć bogactwo traumatycznych przeżyć rzeczywiście, smutne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.Niezbyt ciekawie to wszystko wygląda.Mam na myśli wszechobecnych żołnierzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspólna ziemia stała się wspólną celą.Gałązka oliwna z Gethsemane ...usycha.

    OdpowiedzUsuń
  4. ech slabe to wszystko, smutno mi jest kiedy czytam o tych napieciach

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ósmy cud świata11 czerwca 2008 04:27

    Rzeczywiście smutne, że wędrując po miejscach świętych dla chrześcijan, muzułmanów, żydów tak niewiele "świętości" odnajdujesz w ich wyznawcach. O zwykłej, ludzkiej przyzwoitości nie wspominając. A złożoność problemów izraelskich i tak masz większą szansę zrozumieć, niż my - obserwatorzy z daleka. Pozdrawiam z futbolowej i truskawkowej Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  6. witam mojego Profesora!tu Daria Giwer. ciesze sie, ze juz niedlugo wracasz.mialam obawe, ze ten nasz wielki swiat wchłonie Cię jak gąbka i stracimy jednego z najlepszych panow profesorow..napisz kiedy bedziesz w poznaniu to przylece w mig!pozdrowienia z oslo.do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra dobra, nie przymilaj sie! Od nowego semestru bedzie ostra praca! A w Poznaniu powinienem byc okolo 20 czerwca i prawie przez cale wakacje bede gdzies w poblizu. Nie marzniesz w tym Oslo? Pozdrawiam i do zobaczenia daria!

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...