niedziela, 15 czerwca 2008

Tel Awiw. Koniec drogi, poczatek Drogi

Za 7 godzin mam samolot do Pragi. Nie spodziewalem sie niczego nadzwyczajnego po wizycie w Tel Awiwie. Myslalem, ze te ostatnie dni spedze zrelaksowany i ze wynudze sie na plazy. Tymczasem moj pobyt tu owocowal niesamowitymi spotkaniami ze wspanialymi ludzmi. Codziennie wczesnym rankiem z Iris jechalismy lub szlismy pieszo na plaze. Morze czasem wzburzone, czasem lagodne, zawsze bylo to niezwykle uczucie otworzyc ledwo oczy po przespanej nocy i po kilkunastu minutach unosic sie juz w przestrzeni morza. Na Banana Beach co ranka spotykaja sie znajomi Iris; artysci, architekci. Siedza w cieniu i popijaja kawe, obserwujac morze. Niektorzy pracuja, szkicujac i projektujac. Wspanialy, energetyczny poczatek dnia. Dzieki Iris poznalem tez niezwyklego faceta w moim wieku, choc dzieki alchemii ktora praktykuje wyglada na najwyzej 25. Youval od czternastego roku zycia studiuje I Ching oraz astronomie. Jego wiedza jest niezwykla. Jestem raczej sceptyczny wobec takich "oswiecen", jednak zaskoczyl mnie bardzo. Mial podejscie niezwykle scisle, wrecz matematyczne do tematu astrologii; zadnego mistycyzujacegoi kretactwa. Nie bede jednak wyjawial szczegolow; moze zrobie to w przyszlosci. Kolejna wspaniala osoba byla Leda obdarzona niezwyklym darem widzenia tego, co przed innymi ukryte: innych czasow i przestrzeni. Iris odwiedza ja w gabinecie, w ktorym prowadzi sesje energoterapeutyczne. Od pierwszego z nia spotkania odczulem silna energie i ona wiedziala, ze to czuje. Czytala w moich myslach, formulowala moje uczucia bezblednie i bylo to niezwykle. Spotkalismy sie trzykrotnie. Jej dotyk i wzrok. Jej slowa. Potezne dawki energii, ktore jak mi sie wydaje wplyna na moje zycie. Trudno mi o tym teraz pisac. Jest po polnocy; wrocilismy z imprezy u innych znajomych Iris, w piatek goscilismy kilkanascie osob, dla ktorych miedzy innymi przygotowalem kluski slaskie; wczoraj zostalem zabrany na seans jogi kundalini, ale nie czulem tam tak silnej energii, jaka dysponuje Leda. Po dzisiejszym z nia spotkaniu, jak mi zapowiedziala, poczulem spore zmeczenie. Przede mna niecale trzy godziny snu i pojade na lotnisko. Tam moge spodziewac sie bardzo dokladnej kontroli bagazu oraz "przesluchania", kiedy celnicy znajda arabskie wizy i stemple w moim paszporcie.Spedze kilka dni z Ojcem w Katowicach, potem do pracy do Poznania, gdzie sprobuje podsumowac ten czas rocznej wloczegi i napisac Wam co dalej.Co teraz czuje? Pewien rodzaj strachu. Jak sie odnajde w "normalnosci"? Zarowno Youval jak i Leda mowili mi: "nie przerywaj podrozy, nie mozesz jej po prostu przerwac". Nie znaczy to chyba, ze mam nie wracac. Moje zycie transmutuje w rodzaj Drogi. Bo Droga to Otwartosc. Czy to droga do szczescia? Nie mam pojecia. Mysle, ze to przeznaczenie. Chyba zaczynam "odplywac", co nie jest, nie bylo moja cecha przez caly ten czas, kiedy musialem miec wzrok i sluch wyostrzony jak zwierze wchodzace na nowy, nieznany teren. Cala podroz byla ciaglym uciekaniem od rutyny w nowe rejony, wsrod nowych ludzi, by nie pozwolic zmyslom na najmniejsze uspienie. Kiedy tylko czulem, ze jakies miejsce staje mi sie znajome i bliskie, uciekalem. Zreszta to samo dotyczylo ludzi. Nie przywiazywac sie podczas podazania Droga, bo "lakocie i muzyka moga zatrzymac wedrowca". Pozwolilem sobie na to na poczatku tej podrozy i teraz spodziewam sie wizyty z Ameryki Poludniowej... . Troche sie tego obawiam, ale moze niepotrzebnie. Czy to spotkanie moze miec ta sama swiezosc jak przed 10 miesiacami? Przekonam sie niebawem.Odczuwam jakies cieplo i spokoj. Odczuwam tez dobro. Przez ten rok nie bylo mi to dane. A moze po prostu o tym nie myslalem. Nie wiem, czy to na skutek swiadomosci, ze jutro o tej porze bede w domu, czy moze efekt ostatniej sesji u Ledy. Ona swietnie wiedziala, ze czesto w podrozy towarzyszyla mi jakas zlosc. Moze to na skutek tej ciaglej wyostrzonej czujnosci. Tak wiele pytan i niepewnosci. A powinienem po prostu sie poddac i zdac sobie sprawe, ze wszystko co sie dzieje i co sie stanie, tak na prawde w swej istocie jest Dobre.

15 komentarzy:

  1. ~solitary-wolf15 czerwca 2008 20:48

    "Nie przerywaj podróży, nie możesz jej tak po prostu przerwać" - To jest to! Podróż otwiera w nas nowy stan ciała/ducha/umysłu. Nawet gdy zatrzymujesz się w jednym miejscu, gdy wracasz do domu spróbuj zachować ten stan i całe swoje życie, bez względu na to gdzie i jak spędzone, uczynić podróżą.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Droga"-to stan naszej duchowosci i otwartosci na innych.W kazdym miejscu i w kazdym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Drogi nie zbaczaj z "drogi"... wiem coś na ten temat, błąkając się na "poboczu".

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie pozdrawiam i cieszę się, że podróż przebiegła szczęśliwie.Życzę piękna, uniesienia i pragnienia tworzenia.Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dasz rade! Powodzenia....

    OdpowiedzUsuń
  6. ~ósmy cud świata16 czerwca 2008 04:36

    Koniec Drogi.Początek Drogi. I najważniejszy z Przystanków. Na zawsze.Powodzenia Sławku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękujępodróżowałem z Tobą śledząc wpisy i podążając myślą w odległe rejony. Nabrałem ochoty na własne podróże.Mam nadzieję do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. To kiedy impreza powitalna? Daj znać!

    OdpowiedzUsuń
  9. no to sie posciskamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam,czy ja dobrze zrozumiałem że to jest ostatnia relacja z "drogi"? Ja sobie wypraszam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciesze sie ze dojechales bezpiecznie. Ciesze sie ze wkrotce Cie zobacze. Tylko wizyta pieknej Marieli spedza mi sen z powiek. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa ta Leda.Możliwe że byłaby w stanie wyjasnić mi parę spraw.Są ludzie,obdarzeni JAKOŚ.I czasem tęsknię za kimś takim.Chciałabym rozumieć /przynajmniej na razie/ niezrozumiałe.Dobrej podróży.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuje ci za tą piękną podróż,nawet nie wiesz ile radości w szarości codziennego dnia mi przyniosła.Szczęśliwy będziesz zawsze, taki jesteś to szczęście bije od ciebie. Tak trzymaj .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Taa.Dzięki Sławku,ale może z bloga nie odchodź?Miło by było poczytać dalej,choćby tylko o tymczasowych marzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Sławek, już Ci to mówiłam w pracy, że jestem pod wrażeniem.Teraz jeszcze raz, czarno na białym.A jestem pod dużym wrażeniem ;-)I tak jak Ci obiecałam "wici rozesłałam ;-)))Beata

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...