poniedziałek, 25 czerwca 2007

Indianie Yamana

Kolejny dzien w Ushuaia spedzilem na oplynieciu kilku wysepek w poblizu miasta. Skaczace foki, wyspa z lwami morskimi, ale najwieksze wrazenie zrobila na mnie wyspa, ktora zamieszkiwali indianie plemienia Yamana. To jedna z 4 grup etnicznych, jakie zyly w tej czesci Ziemi Ognistej. Najbardziej "dzika". Inne ubieraly sie w skory upolowanych zwierzat, oni nie. Karol Darwin przebywajacy tu w celach badawczych uznal ich za dzikich, kiedy zobaczyl, ze maja wykrzywione "jak malpy" nogi. Ludzie ci chodzili nago, w celu ochrony smarowali sie tluszczem lwow morskich. Czasem zyli na lodziach, czasem budowali proste chaty. Na wyspie pozostal slad w postaci zaglebienia, gdzie znajdowala sie chata. Nie rozpalali duzych ognisk, bo silne wiatry spalilyby im domostwa. Plywac umialy tylko kobiety (woda ma tu maximum 7 stopni!) i one "napedzaly" mysliwym foki oraz lwy morskie. Za czasow Darwina Yamana bylo okolo tysiaca. Ludzie ci nie chorowali do momentu przybycia "White Power". Dzis z tego plemienia zyje jedna kobieta w wieku 80 lat w Port Wiliams nalezacym do Chile. 3 lata temu zmarla jej corka. Kobieta nie ma innych krewnych i nie chce spotykac sie z innymi ludzmi. Chyba ja rozumiem. Ogladajac tych ludzi na zdjeciach z poczatku XX wieku, spiacych wprost na sniegu, fantastycznie pomalowanych w czasie ceremonii, czulem smutek. Smutne byly tez zdjecia "ucywilizowanych" Yamana w towarzystwie zakonnic i innych Bialasow we frakach. Zaraz po zejsciu na lad pognalem do miejscowego muzeum. Tam procz wypchanych ptakow i ssakow morskich, resztek statkow, ktore tu sie rozbily znajdowalo sie tez troche pamiatek po dawnych plemionach. Harpuny i narzedzia z kosci, jakies ozdoby... . Choc bylem zmeczony, z muzeum pognalem za miasto do lasu wsrod wzgorz, ktory znajduje sie pomiedzy domostwami a gorami. Stary, pruchniejacy las z powodu wilgoci obrosly caly mchem. Niezwykle ksztalty drzew i galezi wykrzywionych przez silne wiatry. Niezwykla cisza Tu poczulem mistyke!

W miescie, glownie w nazwach zachowaly sie slady Indian. Oczywiscie w wiekszosci znieksztalcone przez naplywowych misjonarzy - salezjan, ktorzy przybyli tu "szerzyc cywilizacje i jedyna wiare" w 2 polowie XIX wieku i przez pierwszych osadnikow.

Jutro ruszam dalej. Sprobuje autostopa w kierunku miasta Rio Grande a potem chilijskiego Punta Arenas. Stamtad znow do Argentyny do Calafate, o ktorym sporo dobrego slyszalem.

Dalej juz na polnoc, by troche odpoczac od zimna.

 

Dziekuje wszystkim, ktorzy czytaja moje relacje i komentuja na blogu badz wysylajac do mnie maile. Przepraszam, ze nie odpisuje, ale szczerze mowiac nie mam zbytnio czasu na to. Internet w kafejkach czesto szwankuje i czasem musze pisac drugi raz tekst, ktory znika bez powodu. A na zewnatrz tyle sie przeciez dzieje! wszystkie Wasze slowa dodajace mi otuchy i komentujace moja podroz sa jednak dla mnie bardzo wazne!

 

 

9 komentarzy:

  1. Dzieki Slawku za przyblizanie "tego innego swiata".Powodzenia -rowniez-w odkrywaniu siebie...:).Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadnij na http://daria--kremulka.blog.onet.pl/ ( nowy blog ) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~studenci WSHE Konin26 czerwca 2007 10:42

    Witamy pana profesora !!!Trzymamy za pana kciuki. Życzymy udanego i owocnego w nowe doświadczenia "roku wędrującego życia".PozdrawiamyStudenci WSHE Konin

    OdpowiedzUsuń
  4. ~MichalSmandek26 czerwca 2007 13:27

    trzymaj sie i nie pekaj :D, to co zobaczysz i przezyjesz to Twoje, sledze twoja trase. sam jestem za granica i mam nadzieje ze bede mial mozliwosc zwiedzania, ten blog rozbudza taka chec!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ósmy cud świata26 czerwca 2007 14:45

    Wznoszę toastz moim cieniem -za Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Slawku sledze postepy twojej wedrowki kazdego dnia, zagladam na google earth i przygladam sie miejscom jakie odwiedzasz. To zupełnie nie to samo, musi natomiast mi wystarczyć. Z twoimi opisami miejsca te zyskuja kolejny wymiar. Trzymam jak zwykle kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~niebo w niebie27 czerwca 2007 07:03

    Dziękuję , że jesteś .Tak, dużo śladów do całej i jedynej białej prawdy, jedynie słusznej...w imię ,dla kogoś, dla czegoś...żywoty. Dla mnie "wszyscy święci balują w niebie", a na bębnach z foczej skóry Yamana wybija jęk wiatru...nadziei. Pozdrowienia radosne...wędrujące za Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Znajoma-Nieznajoma27 czerwca 2007 17:14

    Ech "dziwny jest ten świat...". Patrzę na niego Twoimi oczami, wędruję i jestem razem z Tobą. Wytrwałości i samych życzliwych ludzi wokól Ciebie Włóczęgo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty to masz dobrze, prawdopodobnie w ciagu tego roku zobaczysz i przezyjesz wiecej niz kazdy z nas w ciagu calego zycia...Chcialbym Ci cos napisac ciekawego, ale wszystko i tak bedzie gorsze od tego, czego sam doswiadczasz. Jedyne czym moge sie pochwalic to zdjecia slawnej grupy akrobacyjnej amerykanskich sil powietrznych THUNDERBIRDS. 26.06 bylem na lotnisku w Krzesinach - warto bylo, choc pokaz byl skrocony ze wzg. na pogode. Chcialbym Ci Slawek zyczyc niezapomnianych wrazen, ale wlasnie takie one beda. Powodzenia i wytrwalosci - i nie choruj wiecej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...