niedziela, 24 czerwca 2007

TERRA DEL FUEGO

Problem z bagazem to juz historia. Dotarl do mnie po dwoch dniach i od razu nazajutrz o swicie ruszylem autobusem z Bahia Blanca na poludnie do Rio Gallegos. Podroz trwala ponad 29 godzin. Monotonny pejzaz za oknem. Patagonia porosnieta suchymi trawami. Czasem pasace sie krowy, owce, lamy. Autobus byl ok, wiec dotarlem na miejsce i mialem jeszcze sile, by jechac dalej. Niestety, tego dnia nie bylo juz szans pojechac dalej. Znalazlem maly prywatny hotelik z dormitorium 4 miejscowym, gdzie lozko kosztowalo 45 pesos. W miescie panowala przygnebiajaca atmosfera. Z pewnoscia wplyw na to mialo zachmurzone niebo i zerowa temperatura. 90 procent zabudowy stanowily parterowe domy o roznym standardzie. O 8.00 wyjechalem kolejnym autobusem na poludnie. Granica z Chile, stemple w paszporcie, potem prom przez Ciesnine Magellana, jazda przez surowe, zasniezone tereny i znow granica argentynska. Kolejne stemple. Zaczynam sie obawiac, czy starczy mi miejsca w paszporcie do konca podrozy. Za oknem wspaniala pogoda. Wszystko skapane w sloncu. Cieszy mnie kazda  lama, lecaca ges lub zamarzniety zbiornik wodny. Miejscami jest sporo sniegu, czasem zas suche trawy i niskie krzewy. Przejezdzamy Rio Grande a po 11 godzinach drogi o 21.00 dojezdzamy do Ushuaia. To ostatnie miasto na kontynencie. Juz z daleka bylo widac liczne swiatla. Przy autobusie pojawia sie kobieta oferujaca pokoje za 20 pesos. Zabieram sie jej furgonetka i dojezdzamy do malego domku z pokojami goscinnymi. Hotel Aonikenk. Pojedyncze pokoje za 60, 80 pesos, lozko w dormitorium - 20. Procz mnie w hotelu jest tylko Chilijka i Szwedka, ktora zna angielski, hiszpanski i francuski. Pytam ja o pingwiny ze zdjecia nad recepcja. Okazalo sie, ze o tej porze roku emigruja do wybrzezy Brazylii. Za to mozna obejrzez foki i slonie morskie, wynajmujac lodz na 4 godziny, ktora oplywa kilka najblizszych wysepek. Mozna tez zobaczyc archeologiczne pozostalosci po zyjacych tu niegdys plemnionach Yamana. Na ta wycieczke kosztujaca 100 pesos mam zamiar wybrac sie jutro.  dzis obejde pobliskie gory i lodoiec. W ciagu dnia temperatura moze spasc o kilkanascie stopnia. Wystarczy, ze zawieje od Antarktyki. Z okna hotelu widac zatoke Ushuaia i gory, nalezace juz do Chile. Dalej spotykaja sie dwa oceany a nieco nizej - Antarktyka.

5 komentarzy:

  1. ~niebo w podróży24 czerwca 2007 17:00

    Dziękuję Ci wędrowcze za czas , który poświęcasz na pisanie.Siedziałam cichutko obok Ciebie.Widziałam Twoimi oczami.Masz rację, Patagonia to trawy.Uśmiech Ci przesyłam i cieszę się, że piszesz.Tak jakbym ruszyła w drogę...obiecuję pomagać..chociażby czkawką,a Ty powiesz: ktoś mnie wspomina...Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. No chopie:) jestem z Ciebie dumny...jestes jedynym, który coś robi..."coś" tu znaczy wiele...trzymam kciuki, będziesz u mnie na tapecie:)..i pamiętaj w świecie o ślązakach chopie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. "cieszy mnie kazda lama...." wiedzialem ze po to to wszystko ;). scisk

    OdpowiedzUsuń
  4. czlowiek_kobieta@op.pl25 czerwca 2007 08:42

    Jestes naprawde niezwykle odwarzny decydujac sie na podroz... ktora w sercu kazdego czlowieka wzbudza chec pozania, odkrycia czegos nowego. Ludzkie zycie jest przepiekne jesli sie umiemy cieszyc wszystkim dobrym i zlym co nas spotyka i dziekujemy za to Panu Bogu. Twoje relacje z podrozy sa badzo interesujace chciala bym kiedys tez zobaczyc chociaz jedno z tych niezwyklych mniejsc ktore ty w tej wedrowce zobaczysz :) zycze ci abys bezpiecznie wracal kazdego dnia do domu Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ósmy cud świata25 czerwca 2007 10:16

    Podobno żeglarzy wpływających do portu w Ushuaia wita hiszpański napis umieszczony na molo: TU KOŃCZY SIĘ ŚWIAT I ZACZYNA WSZYSTKO... Jak proroczo brzmią te słowa w kontekście Twojej Wędrówki! Cudownie, że możesz podziwiać surowe piękno Ognistej Ziemi. Cudownie, że spotykasz ślady rdzennych jej mieszkańców.Cudownie, że jesteś Sławku Drogi!

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...