niedziela, 8 lipca 2007

Mendoza w... sniegu!

Wrocilem do Mendozy o polnocy. Zimno bylo, ale ranek na prawde mnie zaskoczyl: bialo na dworze! Wszystkie pokoje w hostelu, w ktorym wczesniej sie zatrzymalem byly zajete oprocz jednego, gdzie ogrzewanie nie dziala. Na szczescie mam porzadny polarny spiwor od swoich sponsorow-partnerow i nie zmarzlem. Ochlodzenie przepowiadali juz, kiedy wiala ciepla Zonda, ale nie za bardzo wierzylem. Podobno pomiedzy wtorkiem a czwartkiem ma byc najzimniej! Gdy wyjezdzalem do Ischigualasto, hotel opuszczala para z Australii. Zdziwilem sie widzac ich rano w hotelu. Okazalo sie, ze nie moga dostac sie do Santiago de Chile, bo warunki w gorach sa tak zle, ze granica zamknieta. A jutro maja wyleciec stamtad do domu! Tez chce stad uciekac. Jesli jutro granica bedzie zamknieta, sprobuje pojechac na polnoc na inne przejscie. Trudno; nie odwiedze stolicy Chile. Tak ma widocznie byc. Wu wei.

Wyjechalbym dzis, ale zrobilem porzadne pranie i powinienem wziac druga dawke szczepionki przeciw tezcowi, bo mija miesiac od pierwszej. W Mendozie znalazlem punkt szczepien, ale dzis byl zamkniety.

Ludzie w Argentynie przyjazni i podoba mi sie ich luz. Spadl snieg, ja chodze z nosem na kwinte bo zimno zle dziala na moja psychike a oni lepia sobie balwany na maskach swoich samochodow i jezdza z nimi!  To powoduje, ze usmiecham sie i lepiej znosze ta zerowa temperature. Psy spia na sniegu w parku jak indianie Yamana na Tierra del Fuego.  Polowe dnia spedzilem w hotelu grajac z dziewczynami w karty. Wesolo.

Za dlugo krece sie w jednym miejscu i juz na pewno - jesli moje rzeczy wyschna (co nie jest pewne...) i uda mi sie zaszczepic, ruszam na polnoc. Chce juz znalezc sie na drodze w Chile wzdluz Pacyfiku i dotrzec do pustyni Atacama. Tam podobno noca sa bardzo duze mrozy! Przezyc te zimno i potem juz Peru. Od Urugwajki, pracujacej w hotelu dowiedzialem sie o zlosliwosciach Boliwijczykow i Peruwianczykow; na ich granicy lezy jezioro Titicaca. Boliwijczycy mowia: "titi" jest u nas, "caca" w Peru. Caca to ... kupa...

Dobranoc! 

 

2 komentarze:

  1. ~.. Jenny ..~8 lipca 2007 18:53

    Hey =) Spoko bloguś.. Wpadnij na mojego i daj komcia www.wentworth-miller--prison-break.blog.onet.pl pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ósmy cud świata10 lipca 2007 12:58

    Don"t cry for me Argentina! Butelka po Los Cardos Malbec (region Mendoza) już pusta. Chilijskie Santa Carolina czas zacząć! Salve Wędrowcze! Za Twoje zdrowie ....

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...