środa, 25 lipca 2007

Plywajace wyspy Uros

Puno mi sie spodobalo. Czulem tu nieco swojskie klimaty byc moze dlatego, ze przypominaly mi Kathmandu: ryksze motorowe i rowerowe oraz mnostwo domow nieukonczonych, z ktorych pieter wyrastaly prety. W stolicy Nepalu to chytry wybieg, by nie placic podatkow, bo dom "sie jeszcze rozbudowuje" Rozbudowuje sie nieraz dziesieciolecia. Nie wiem, czy tu podobnie sie kombinuje. W Puno zostalem pol dnia dluzej, by poplynac na wyspy Uros. W porcie juz sporo turystow.  Po pol godzinie doplynelismy na lad jednej z kilkudziesieciu malych wysepek zrobionych z trzciny, podobnie jak lodzie i chaty. Jeszcze w porcie sprzedawano kredki, farbki, olowki i pisaki oraz slodycze dla dzieci z wysp. Kupilem, ale spotkalem tam tylko jedno dziecko i sie oblowilo.

Kiedy tylko doplywalismy, kobiety z wysepki rozkladaly kramiki z pamiatkami i udawaly, ze zajmuja sie tradycyjnym rzemioslem. Totalna cepeliada. Kobiety spogladaly tylko, kto fotografuje, by dac do zrozumienia, ze nalezy zaplacic. Prawdziwie zyjacy ludzie Uros mieszkaja na trzcinowych wysepkach nieco dalej zatoki Puno i nie chca tam widziec turystow. Ludzie ci zdecydowali sie opuscic staly lad kilkaset lat temu, uciekajac przed agresywnymi plemionami, miedzy innymi Inkow. Odwiedzilismy dwie wysepki. Druga nieco wieksza z malymi chatkami dla turystow chcacych sie przespac na Titicaca. Znajdoweala sie tam tez szkola i... betonowy kosciol Adwentystow Dnia Siodmego na betonowych kolumnach.

Jeszcze tego samego dnia wyruszylem do Cusco. Wspaniale widoki za oknem autobusu: imponujace wzgorza z poletkami i kepami suchych zlocacych sie w sloncu traw. Klimaty psul ryczacy i plujacy wystrzalami karabinow oraz wybuchami puszczony film na DVd. Komando... . Po 7,5 godzinie meczacej nieco jazdy dojechalem do miasta Inkow i w poblizu terminalu znalazlem sympatyczny, czysty hotel. W Cusco bylo cieplej niz w Puno. O 6:30 slonce wychylilo sie zza wzgorza i zaswiecilo mi w oczy. Jak milo!  A za oknem trabiace Daewoo Tico robiace za taksowki. Znowu milo!

Zaraz ide obejrzec miasto.

8 komentarzy:

  1. Super,szczególne szczęście miał ten obłowiowy maluch,będzie Cię za to długo wspominał :).Czekam na relacje jak to w tym Cusco jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ósmy cud świata25 lipca 2007 12:45

    I Daewoo Tico pełne kieliszków do wina. I jeszcze raz miło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tico wypełnione winem?To gdzie nam się Sławek zmieści ?Ja tylko w trosce o naszego Sławka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A może byś sie tak o mnie zatroszczyła? Bo Sławka nie będzie jeszcze przez rok, a ja też fajny jestem :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy blog! Dobrze po czasie powspominać... Ameryka Pd jest mi szczególnie bliska. Zwłaszcza Cusco. Mimo, że kilkakrotnie odwiedziłem to miasto, nadal mnie zadziwia. Jako artysta - w miejscowej katedrze - zapewne zwrócisz uwagę na Ostatnią Wieczerzę Zapaty. Nie chodzi mi o wartość artystyczną obrazu, ale o leżący przed ucztującym Chrystusem świnkę morską. Oczywiście gotową do spożycia. Hodowla świnek morskich (cuy) jest w Peru równie popularna jak hodowla drobiu. Proponuję się skusić na ten miejscowy przysmak. Smakuje wyśmienicie! Zwłaszcza cuy chactado - grillowana świnka morska. Chociaż wielu preferuje wersję nadziewaną. Cóż o gustach się nie dyskutuje! Przyznam szczerze, że dopiero podczas jednej z kolejnych wizyt w Peru, udało się mnie namówić na to danie. I to po wypiciu znacznej ilości pisco. Cóż wspomnienia z dzieciństwa były znacznie silniejsze aniżeli ciekawość. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super,hahaha.Daję Ci słowo,że o Ciebie również się troszczę hehe :D.Gorzej tylko że o mnie nie ma kto tu się zatroszczyć,ale przebrnę cokolwiek mi nie zgotują :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super Piotrze! Miło jak inni wspominają ciepło to, co człowiek oczami i wyobraźnią śledzi.Zawsze to otucha jakaś,dla samotnie wędrującego Sławka.Jest dobrze,skoro Ty to przeżył :D.A mnie miło,naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To "tu" to chodzi o Ziemię.Żebyście nie myśleli że może, związane to z blogiem.To tylko tak,by była jasność :)

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...