środa, 24 października 2007

Jutro w droge

Trzeci dzien jestem w Kathrine. Wczoraj wloczylem sie przy brzegu rzeki o tej samej nazwie. Wszedzie pelno puszek po piwie, kartonow po winie i wozkow sklepowych... . Pod mostem tablice ostrzegajace przed krokodylami. Ladna okolica, ale upal i wilgoc od rana bardzo meczace. Olbrzymie stada nietoperzy zrobily wiele wrzasku, kiedy szedlem pod ich drzewami. Musialy byc ich setki, moze tysiace. Doszedlem do strumienia o zrodlano czystej wodzie. Sprawdzilem na mapie: Kathrine Hot Springs. Nie byly az takie "hot" i spedzilem w wodzie kilka godzin. Wokol turysci, ktorzy znikneli w porze lunchu i pojawily sie radosne, aborygenskie dzieciaki, brykajace w wodzie. Co za kontrast: ich rodzice zataczajacy sie po ulicach i koczujacy w cieniu przy sklepie monopolowym, grajacy w karty na pieniadze i wrzeszczacy do siebie na ulicach. Co czeka to pokolenie? Taki sam los jak ich rodzicow? Moze rzad i starszyzna plemienna aborygenskich wspolnot znajdzie jakies rozwiazanie? Zdemoralizowaly ich pieniadze, ktore otrzymuja od kopaln i innych firm za uzytkowanie ich ziem. Bo ziemia to jedyne co posiadaja.

Wieczorem policja zgarnela pijanego chlopaka, ktory szedl obok mnie ulica. Byl spokojny, ale sie zataczal. wrzucili go do klatki jak psa. To trudny i zlozony temat. Mam olbrzymi sentyment do tych ludzi mimo wszystko. Emanuja tajemnica. Mimo wszystko.

Dzis znow wiele godzin spedzilem w wodzie. Na prawde trudno sie tu oddycha i trudno zasnac w nocy. Powietrze jest parne i nieruchome. Lekki wiatr tylko mieli to gorace powietrze, nie dajac zadnego chlodu.

Jutro rano wyjde na droge i bede lapac okazje do Pine Creek oddalonego 90 km od Kathrine. Potem skrece na polnocny wschod do Kakadu National Park. To ostatnie wazne miejsce na mojej australijskiej mapie podrozy. Pozostanie Darwin i oczekiwanie na samolot do Indonezji.

7 komentarzy:

  1. No cóż, 6-metrowce obeszły się smakiem :(3m sie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne jest to, co piszesz o Aborygenach....

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy przypominasz sobie, miły Wędrowcze, film pt. "Piknik pod Wiszącą Skałą"? Z Twojej relacji wynika, że zostawiłeś słynną "Hanging Rock" daleko za sobą; szkoda, bo można na nią wejść bez narażania się Aborygenom.Może w następnej podróży?...

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ósmy cud świata25 października 2007 10:44

    Nastała upragniona zwykłość.Takie nic. Bez miary.Błąkam się w liści niespokojnym pędzie.Łzy smutku to czy wiary.Byłam ... Jestem ... Będę ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień. Słoneczne miażdżące żarnaNietoperz śni ludzkie sny. Krzyczy w języku aborygenów. Noc parna.. Śnię snem nietoperza. Odebrało mi mowę. Nie mogę owinąć życia w bawełnę z wysp szczęśliwych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieniądz to takie coś,co nie wszystkim dobro daje.Być może byliby szczęśliwsi,gdyby go nie mieli?Spokojnej, dobrej drogi Sławku.O Ciebie jestem spokojna.Idziesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aborygeni z Łodzi pozdrawiają Cię pijąc mleko .......pawel & jurek

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...