poniedziałek, 17 grudnia 2007

Bangkok: wracaja wspomnienia.

Wiecie ktory rok mamy? 2550. Przynajmniej taki rok jest na stemplu w bilecie z Krabi do Bangkoku. Dzien ten sam co u nas, a miesiaca nie jestem w stanie odczytac.

W Krabi spedzilem 2 dni. Podjechalem na plaze i kiedy udalo mi sie uciec przed tabunami Szwedow ("teraz pora na Skandynawow" powiedziala do mnie poznana Tajka o ktorej za chwile), znalazlem spokojna plaze ze wspanialymi widokami na wysokie, kilkudziesieciometrowe skaly wyrastajace z wody. Szwedzi na ogol odwiedzaja sklepy z pamiatkami lub plyna na ktoras z wusepek by pobyczyc sie kilka godzin na sloncu i wrocic. Tu tez krecono jeden z odcinkow Bonda, o czym trabia biura podrozy. Mnie to jakos nie bawilo , ale zrelaksowalem sie, gdy znalazlem opustoszala plaze i wspaniale odpoczalem plywajac i biegajac, bo staram sie trzymac kondycje odkad odwiedzilem w Malezji pana od akupunktury... . Forma mi sie przydala dzien pozniej, ale po kolei:

Wracajac pieszo w strone Krabi, ogladajac plantacje drzew kauczukowych i ananasow (nie widzialem, ze rosna tak nisko) zatrzymal sie przy mnie samochod. Trzy dziewczyny. Za kierownica mloda Tajka juz wspomniana o imieniu Wanida. Energiczna kobieta sukcesu, posiadajaca restauracje, salon pieknosci oraz szefujaca firmie budujacej domy. Jesli ktos z Was zamierza kupic dom pietrowy ponad 300 metrow kwadratowych w okolicy Krabi, moge podac szczegoly. Spedzilismy dwa dni i zaprzyjaznilismy sie. Wanida zaczynala od zera: sprzedawala z matka warzywa na bazarze, po college'u pojechala do stolicy i tam nauczyla sie byc ambitna i przebojowa. Jej kolejnym planem bylo otworzenie szkoly dla biednych dzieci Tajskich i szuka wolontariuszy mogacych pouczyc je angielskiego. Ktos jest zainteresowany? Moge podac namiary. Gwarantowane wyzywienie oraz zakwaterowanie. Dzien pozniej Wanida zawiozla mnie pod wysoka skale ze swiatynia na jej szczycie. Swiatynia Tygrysa, Wat Tham Sewa. Na dole tak jak przy kazdej swiatyni oltarze z figurami itd, ale tu bylo cos niezwyklego: trzy niewielkie repliki samolotu. Wanida opowiedziala mi o mnichu, ktory kupil wrak samolotu, jaki rozbil sie przed laty i jakims cudem nikt nie zginal. Mnich - biznesmen z czesci zrobil fetysze: sprzedawano pod skala male srebrne wisiorki, w ktorych takze byla domieszka metalu rozbitej maszyny Tajskich Linii Lotniczych. Byly tez wisiorki w ksztalcie samolotu a kilka ocalalych fragmentow wraku mozna bylo zobaczyc przy budowanej obok olbrzymiej pagodzie. Ale dziwna rzecz: gdy pytalem o ta historie mniszki sprzedajace dewocjonalia, zaprzeczaly, jakoby rozbil sie jakis samolot. Gdy drazylem temat i pytalem, wobec tego czym sa te dziwne samoloty z figurami Buddy i kwiatami na kadlubie? Mowily, ze to... lotnisko! A te czesci prawdziwego samolotu przy pagodzie? Nagle przestawaly rozumiec angielski... .

Glownym miejscem byla jednak swiatynia na szczycie wysokiej gory. Prowadzilo tam tysiac dwiescie trzydziesci osiem schodow, ktore czesto byly bardzo strome. Wszedlem niezle zmeczony, ale i tak sukces, bo niektorzy rezygnowali gdzies w polowie. Na szczycie stupa wielka figura siedzacego Buddy i wspanialy widok na cala okolice. A potem w dol: tysiac dwiescie trzydziesci osiem stopni, a niektore na prawde strome!

Odpoczalem w Krabi. Na nocnym bazarze serwuja tam wspaniala, swieza  catfish z ryzem i warzywami. Przy miejscowej swiatyni spotkalem wspaniale wytatuowanych mnichow. Ich ciala byly jak ksiega z tajemniczymi znakami, napisami i rysunkami. Obedrzec takiego ze skory po smierci i wyprawic. Ladnie by na scianie wygladalo... .

Pozegnalismy sie z Wanida jak starzy znajomi, obiecujac kontakt. Powiedziala tez, ze jesli kiedys przyjedzie w te miejsce jakis moj znajomy, moze sie u niej zatrzymac.

Nocnym autobusem pojechalem do Bangkoku i przyjechalem dzis o swicie. Niezbyt dobrze pamietalem jak nazywa sie pomnik, przy ktorym mieszkalem ponad 2 lata temu i dojechalem w inne miejsce niz chcialem. Troche pobladzilem, zanim w koncu dojechalem autobusem pod Pomnik Demokracji i w tej okolicy znalazlem hotel. C.H.2 prowadzony przez transwestyte. To w ogole okolica grzechu. Duzo sie tu dzieje. Niektore hotele zabraniaja gosciom przyprowadzac Tajki do pokoi, ale moj pobiera oplate 200 baht, czyli jakies 20 zlotych za taka wizyte. Lubie to miasto. Jest z nim zwiazana pewna dziwna historia, ktora tu przezylem ponad 2 lata temu, ale sie Wam nie przyznam... .

Bylem tu latem 2007 roku, wtedy obchodzono urodziny krolowej, teraz wszedzie pelno fotografii i "oltarzy" z wizerunkiem krola. Ten monarcha wlada krajem od 1946 roku. Bhumipol Adulyadej objal wladze w wieku 19 lat i przyjal imie Ramy IX. Obecnie obchodzi sie jego 80. urodziny. Ostatnio troche chorowal i kraj, ktory na prawde go kocha, zyl w strachu. Na ulicach Bangkoku co najmniej polowa ludzi chodzi w zoltych t-shirtach. Gdy spytalem szefa-szefowa mojego C.H.2 hotelu (tejemnicz nazwa, musze sie dowiedziec co oznacza), dlaczego wszyscy tak samo sie ubieraja, dowiedzialem sie, ze to wlasnie w gescie solidarnosci z Krolem.

Choc bylem zmeczony calonocna podroza autobusem, zostawilem plecak w pokoju i od razu koleja a potem metrem i pieszo dotarlem do chinskiej Ambasady by zlozyc wniosek o wize. Moze majac wpierw wize Chin latwiej mi bedzie zdobyc kambodzanska i wietnamska. Po paszport mam przyjsc za 4 dni. Postanowilem nie tracic czasu i kupilem bilet na jutrzejszy pociag do Chiang Mai na polnocnym zachodzie Tajlandii. Spedze tam dwa dni i wroce z koncem tygodnia po paszport - mam nadzieje z wiza. Potem odwiedze kolejne Ambasady.

Obszedlem kawalek miasta i pare swiatyn. Trwaja tu przygotowania do ceremonii. W buddyjskich swiatyniach bedzie sie adorowalo hinduistycznego boga Siwe. W innej swiatyni wielu mnichow przegladalo jakies papiery. Spytalem co robia. Okazalo sie, ze sprawdzaja wyniki egzaminow, jakimi poddani byli adepci. Co roku odbywaja sie takie egzaminy. Mlodziez buddyjska w pomaranczowych szatach przygotowywala w tym czasie swoim starszym kolegom kawe i jedzenie. Milo bylo znow pojsc do Wat Po z 46-metrowa figura lezacego Buddy. Kiedy bylem tu ostatnio, pogoda nie byla najlepsza. Dzis iskrzyly sie w popoludniowym sloncu kolorowe szkielka mozaiki na dachach swiatyn.

Wspanialy widok!

14 komentarzy:

  1. Ich ciala byly jak ksiega z tajemniczymi znakami, napisami i rysunkami. Obedrzec takiego ze skory po smierci i wyprawic. Ladnie by na scianie wygladalo... /slawek... przeraziles mnie, chyba przez jakis czas przestane tutaj zagladac..i ciekawe, ktory to bedzie rok, kiedy zajrze po raz kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~www.dreamka-w-ameryce.blog.onet.pl17 grudnia 2007 08:19

    Wpadlam z zyczeniami - czytanie na pozniej zostawiam:)Wesołych Świąt!Bez zmartwień,Z barszczem, z grzybami, z karpiem,Z gościem, co niesie szczęście!Czeka nań przecież miejsce.Wesołych Świąt!A w Święta,Niech się snuje kolęda.I gałązki świerkoweNiech Wam pachną na zdrowie.Wesołych Świąt!A z Gwiazdką! -Pod świeczek łuną jasnąŻyczcie sobie - najwięcej:Zwykłego, ludzkiego szczęścia

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę nam tu nie kropkować w najciekawszych momentach :> Teraz mamy się domyślać, co działo się dwa lata temu.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chyba wiem co bylo 2 lata temu, a moze troszke sie domyslam bo jak sadze nigdy calej historii nie opowiedziales hiii jak mowil jeden madrala" o czym nie mozna mowic, o tym trzeba milczec"... zdrowo zazdroszcze Bangkoku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ósmy cud świata18 grudnia 2007 04:29

    Czytam sobie o urokach Bangkoku, masażu tajlandzkim i tak mi się ... faceta zachciało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mądry mądrala :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ósmy cud świata18 grudnia 2007 13:06

    Buziaki z okazji półmetka wyprawy!! Właśnie mi się przypomniało ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Taa.Zapewne wspaniałe te Świątynie są.Apropo,przypomniała mi się Twoja szopka.Wstawisz może zdjęcie na gwiazdkę nam?Chciałabym :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Tygrys... wytatuowany na nim labirynt ...dziwny "Prison Break" bóg i świątynia w jednym...kolorze słońca.

    OdpowiedzUsuń
  10. tez tak podejrzewam, ze brzoska w sosnowcu dlubie szopke photoshopem, malo tego, obnaza "dziewicze" rejony globalnej wioski palcem w przewodniku;)

    OdpowiedzUsuń
  11. powodzenia z wizami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fota szopki z Roxby Downs juz wyslana do Polski na CD i nie mam kopii przy sobie. Robie mnostwo zdjec i tylko niektore pozostawiam na pendrive'ie. Ale to na prawde nie bylo nic szczegolnego!

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ósmy cud świata20 grudnia 2007 05:18

    Skromny jak zawsze ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ino niy w Sosnowcu!

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...