sobota, 5 stycznia 2008

Smutne Phnom Penh. Nowe zdjecia.

Chyba ktos tu sie pomylil i zamiast na matrymonialne, zaczal komentowac w podrozniczych postach... .

Nowy Rok spedzilem w sympatycznym towarzystwie w knajpce, ale nie bylo az tak szalenie jak to w Europie. Rano pojechalem do Phnom Penh. Meczace 6 godzin jazdy z powodu kaca. Dzin z tonikiem i piwo w "slusznej"ilosci spowodowaly, ze dzien byl kiepski. Wieczorem pierwszy obiad w 2008 roku: zaby w imbirze i ryz. Dobre miesko ale duzo malych kosci.

Phnom Penh jest ruchliwe a jego centrum malo turystyczne. Knajpki i hotele znajduja sie na polnocy miasta w okolicy jeziora Boeng Kak. Ja znalazlem hotel w samym centrum przy Orussey Market pelnym gwaru, motorow, ryksz i sprzedwacow. Pierwsze dwie noce w malym hoteliku w jednej z bocznych ulic. W dzien spoko, ale noca szczekaly male, zlosliwe, pekinczykopodobne kundle. Gdy rano niewyspany wychodzilem na miasto, lezaly sobie na chodnikach odpoczywajac po aktywnej nocy. Lubie psy ale na ich widok zaciskalem piesci. Potem sam sie z tego smialem, widzac ich obojetne pyski. Zmienilem jednak hotel w ktorym jest cicho.

Udalo mi sie zalatwic wietnamska wize w ciagu godziny. Naprzeciw Ambasady Wietnamskiej - Polska. Na murze zdjecia w gablocie "Uroki Polskiej Zimy"a w budce nawet straznika. Dyplomaci nasi tutaj chyba leza w hamakach do gory brzuchami, bo nie maja zbyt duzo pracy.

Zanim przyjechalem do Kambodzy, mialem o tym kraju pewne wyobrazenie sprzed wielu lat. Jeszcze w podstawowce ujrzane jakies zdjecie prasowe przedstawiajace stosy czaszek. Poklosie "demokratyzacji" kraju przez oddzialy Khmer Rouge. Pol Pot, uczen Satre'a: nie ukonczone studia we Francji, potem pobyt w komunistycznych Chinach. Zastanawialem sie jak wyksztalcony czlowiek moze stworzyc taki koszmar milionom ludzi. Jak edukacja moze skrzywic. I wtedy przypomnial mi sie cytat z Heraklita: "Zlymi swiadkami sa oczy i uszy ludziom, ktorzy maja dusze barbarzyncow".

Poznawanie Kambodzy zaczalem od Angkor. Wspaniale ruiny, biedni, ale na ogol radosni ludzie, radosne dzieciaki w obdartych ubraniach swobodnie rozmawiajacy z turystami w Siem Reap. Ale dotarlem do Phnom Penh i musialem odwiedzic miejsca, gdzie jeszcze dwadziescia kilka lat temu dzialy sie koszmary.

Toul Sleng Museum. To cztery 3-pietrowe budynki dawnej szkoly, a w czasach rezimu Czerwonych Khmerow wiezienie, w ktorym dokonywano nieludzkich tortur. W jednym z budynkow pojedyncze lozka w pomieszczeniach a na scianie powiekszone pojedyncze fotografie jakichs ludzkich strzepow przymocowanych do prycz za pomoca pretow i obejmy na noge. Wyglada to jak jakas ponura instalacja. Kolejne sale z taka sama posadzka w zolto-brazowe plytki, lozka, jakies metalowe skrzynie, prety, czasem motyka. Bo ludzi tu zabijano motykami lub innymi narzedziami, oszczedzajac naboje. W drugim budynku setki, moze tysiace zdjec wiezniow. Przerazone twarze dzieci, kobiet i mezczyzn. Dalej sala z przyrzadami, ktorymi torturowano tu ludzi. Byly wiezien, ktory cudem ocalal namalowal to, co tu sie dzialo. Nie bede Wam, opisywal. Wyszedlem roztrzesiony z zacisnietymi zebami. To wszystko tak namacalne! Mijalem ludzi na ulicy, ktorzy zyli w tym czasie, moze niektorzy byli oprawcami. Chodzilem z tornistrem do szkoly, gdy tutaj dzialy sie te okropienstwa. Czulo sie tu wciaz ta energie i bol.

Muzeum jest nieco zaniedbane. Od chwili wyzwolenia niewiele tu zmieniono. Nie pomalowano scian, umyto tylko podlogi z krwi i otwarto okna wtedy zabite. W kolejnym budynku zachowane pojedyncze cele. Klasy przerobione na wiezienie. Krzywe, byle jakie mury z cegly o wymiarach 0,8 x 2 metry. Ludzie tu tez przykuci byli do podlogi. Zszedlem jakimis schodami i na samym dole znalazlem sterty lekko juz rozkladajacych sie ubran o specyficznym zapachu. Jakies czapki, podarte kurtki. Wszystko wcisniete w kat, pokryte pajeczynami. Zapewne nalezalo do wiezniow i jeszcze nie zrobiono dla tych rzeczy gablot.

Kolejnego dnia pojechalem kilkanascie kilometrow na poludnie od stolicy na tzw Pole Smierci. Cheoung Ek. Wczesniej byl to chinski cmentarz, w czasach Pol Pota zaczeto przywozic wiezniow z Toul Sleng i dokonywac egzekucji. Przewodniczka pokazywala kolejne wglebienia w ziemi zarosniete trawa a w srodku zagrabione liscie. Mloda dziewczyna opowiadala ile w danym miejscu znaleziono cial. Pierwotnie te doly mialy 3 metry glebokosci. Stanelismy przy wielkim drzewie na ktorym zamocowany byl glosnik. Puszczano z niego rewolucyjna muzyke by zagluszyc krzyki i placz mordowanych. Zabijano wpierw kobiety, potem dzieci i mezczyzn. Przy tym drzewie zobaczylem zakopane do polowy ubrania a przy pniu ludzkie zeby. Podeszlismy do innego drzewa. O jego pien rozbijano malym dzieciom glowy. Przewodniczka demonstrowala, jak oprawcy lapali dzieci za nogi i uderzali nimi o drzewo. Na pniu drzacy maly lisc na pajeczynie. Obeszlismy wszystko i mielismy 10 minut, by obejrzec jeszcze wieze w centrum tego miejsca z kilkoma pietrami ludzkich czaszek.

Zamordowano tu ponad 17 000 ludzi w latach 1975 - 1979. Odkopano dopiero 2/3 wszystkich grobow. Spokojny teren, cichy szum drzew. Zobaczylem przewodniczke ocierajaca ukradkiem lzy. Na poczatku powiedziala, ze kazda rodzina ucierpiala w tych okrutnych czasach. Jej rodzice stracili tez swoje pierwsze dzieci. Ona urodzila sie pozniej.

Chodzac ulicami, patrzac na ludzi nie moglem postrzegac ich inaczej niz poprzez pryzmat tamtego koszmaru. W poznych latach 70. miasto bylo calkowicie wyludnione. Wszystkich miastowych wysylano na wies, by stworzyc rolnicze spoleczenstwo, ale cala produkcja szla na eksport. Duzo ludzi zmarlo z glodu. W calym tym okresie spoleczenstwo Kambodzy skurczylo sie o ponad 1/4. Jak swiat przez 5 lat tego horroru mogl nie reagowac??? Nie ma tu ropy, dlatego dzielna armia amerykanska nie przyjechala... .

Przepraszam, ze ten post jest taki smutny. Musialem troche z siebie wyrzucic. Inaczej jest, kiedy czyta sie o takich rzeczach w ksazkach lub oglada film na Discovery Chanel, inaczej, gdy dotyka sie tego tak okrutnie doswiadczonego swiata.

Nie mam tu ochoty na jakiekolwiek imprezy. Jest tu turystyczna dzielnica, ale czuje, ze byloby wysoce niemoralne bawic sie na tym wielkim grobie.

A moze sie myle? Moze trzeba zapomniec?

 

Dodalem troche zdjec do 10 albumu. Jutro rano ruszam do Wietnamu.

 

10 komentarzy:

  1. ~ósmy cud świata5 stycznia 2008 05:49

    W takich momentach wstydzę się, że jestem człowiekiem. Żadne zwierze nie jest zdolne do takiego okrucieństwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...bardzo przejmujaco opisane...przypomnialem sobie lebkow, ktorzy zebrali od nas pare razy w czape za zabijanie mrowek...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tęcza nad Phnom Penh...ma czarną wstążkę żałoby.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak koszmarne, że aż wydaje się nierealne. Przerażające, że nie oszczędzono nawet dzieci, mordując je w tak bestialski sposób. Przygnębia mnie świadomość, że NIC, nawet ukaranie oprawców, nie jest już w stanie wynagrodzić ofiarom ich męki, bo czasu nie można cofnąć i co się stało, to się nie odstanie.Tak trudno się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do Amerykanów, to prawda, że angażują się tylko tam, gdzie mają interes (jak większość ludzi), ale zawsze lepsza taka pomoc niż żadna. Mimo wszystko strzegą porządku na świecie, bez nich pewnie już dawno podzielilibyśmy los Kambodży.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby Amerykanie byli naprawde zainteresowani porzadkiem na swiecie-Tybet bylby wolny,Kambodze ominelaby masakra...i rozwiklany by zostal problem wielu jeszcze innych miejsc ...ktore sa zbyt biedne by mogly liczyc na wsparcie "mocarstwa"...Wiec prosze nie pisac ,ze Ameryka trzyma "pieczę" nad porzadkiem swiata...

    OdpowiedzUsuń
  7. ...i w Birmie wciąż trwa reżim - poznałem partyzantów z okupowanego Arakanu (jedno z najstarszych królestw), którzy wciąż walczą o niepodległość.Szkoda, że Sławek omija ten rejon.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezmiernie to przykre.Człowiek człowiekowi ściele okrutny czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzialam w Genewie w muzeum czerwonego krzyza wystawe dot. Kambodzy. Mialam podobne odczucia...

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ósmy cud świata15 stycznia 2008 05:25

    Nareszcie przejrzałam solidnie wszystkie Twoje zdjęcia. Chciałam skomentować wszystkie, ale ... nie wypadało ;)

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...