czwartek, 7 lutego 2008

Witamy w Roku Szczura - Shanghai

Od tygodnia przebywam w Shanghaju. Mieszkam u swoich przyjaciol, malzenstwa rzezbiarzy, z ktorymi poznalem sie jakies 5 lat temu podczas wspolnej wystawy w Japonii. Xiang Jing i jej maz, Guangci pracuja niezaleznie zachowujac swoj wlasny, odmienny styl. Rzezby Guangci sa rodzajem satyry na spoleczna i polityczna sytuacje w Chinach. Na ogol otyle postaci facetow w uniformach komunistycznych wchodza miedzy soba w roznorakie relacje: gonia sie z toporami, rzucaja w siebie ksiazeczkami partyjnymi. Niektore jego prace  odwoluja sie do socrealistycznej rzezby pomnikowej. Jego zona, Xiang Jing jest o wiele bardziej wrazliwa i liryczna. Przedmiotem jej sztuki jest na ogol kobieta. Czesto nieco zakloca proporcje ciala, co stwarza pewien rodzaj niepokoju u widza. Genialnie pracuje nad detalem i doprowadza swoje postaci do kolorystycznej, realistycznej perfekcji. Czesto kobiety i dziewczyny wchodza miedzy soba w niezwykle relacje. Jest w tym poezja, jest w tym tez czesto bol. Zreszta sami zobaczcie ich strone: http://www.x--q.com We wrzesniu 2006 roku na zaproszenie Jing pracowalem z jej studentami na Wydziale Rzezby w Shanghai Normal University prowadzac warsztaty. Od 2007 roku jednak porzucili prace pedagogiczna poswiecajac sie w zupelnosci wlasnej tworczosci. Oboje osiagneli wiele sukcesow i - szczegolnie Xiang Jing - naleza do czolowki chinskich artystow sredniego pokolenia. Oboje sa niezwykle pracowici. Maja wielka pracownie w duzych halach poprodukcyjnych i zatrudniaja kilku pracownikow oraz asystentow. Wiele wystaw, wiele zamowien.  Wszedzie rzezby w roznym stadium powstawania. Jedne w formach, inne juz gotowe do malowania. Kiedy jestem w ich pracowni chce mi sie dzialac!

Choc oboje nie pracuja juz na uczelni, maja staly kontakt ze swoimi studentami. Z okazji Chinskiego Nowego Roku wiekszosc powyjezdzala do swoich rodzin, ale niektorzy pozostali, bo wciaz brak polaczen komunikacyjnych z Shanghaju do poludniowo wschodnich rejonow kraju. Odwiedzilem pracownie, w ktorej byli studenci Jing realizuja zamowienia. Jakis Francuski artysta przywiozl mala figurke siedzacego bulteriera i zamowil wykonanie 5 kopii wysokosci 3,5 metra kazda. Oplaca mu sie zlecic ta prace Chinczykom, dojezdzac co kilka tygodni do Shanghaju z Europy by sledzic postepy i zaplacic za transport wodny gotowych prac. Chinczycy sa tani i profesjonalni. Uczelnie artystyczne klada nacisk na warsztat. Mialem okazje sie o tym przekonac gdy tu pracowalem na Uczelni. Gorzej z fantazja i wlasnym kreatywnym mysleniem.

Mieszkam w domu Guangci i Jing na poludniu Shanghaju. Wysokie bloki otaczaja kilka ekskluzywnych domow w samym srodku chronionego osiedla. W jednym z domow mieszkaja oni. Od poczatku mojego pobytu w Shanghaju slysze wszedzie wystrzaly petard a noca rozswietlaja niebo sztuczne ognie. W nocy z 6 na 7 lutego przypadl Chinski Nowy Rok. Rok Szczura. Zjechala sie cala rodzina moich gospodarzy, bo tu odmiennie niz u nas, Nowy Rok spedza sie w gronie rodzinnym. Wspolny obiad przypominal mi nasza polska Wigilie, ktorej tego roku nie mialem. Ojciec Jing - pan Chen Jian Yu to nie tylko wspanialy kucharz, ale znawca kina chinskiego (napisal kilka ksiazek) oraz mistrz ceremonii parzenia herbaty. Co wieczor przygotowuje nam show, opowiadajac o herbacie. W ciagu jednego wieczoru testowalismy rozne rodzaje ulung: pieknie pachnaca tie guan yin, potem nieco gorzkawa o poetyckiej nazwie "reka buddy" i kolejna, rosnaca wsrod skal - da hong pao, czyli jak mi przetlumaczono - "big red dress" - tradycyjne ubranie chinskie. Pan Chen Jian Yu to niezwykly czlowiek o dobrych oczach.

Wieczorami chodzilismy do restauracji ze znajomymi Guangci i Xiang Jing. Ach ta chinska kuchnia! czasem trzeba sie napracowac, glownie tam, gdzie podaja potrawy syczuanskie (bardziej "spicy") i pekinskie. Stawia sie stylizowany gar z malym kociolkiem w srodku i gotujacym wywarem. Kelnerzy przynosza surowe plastry miesa, grzyby, tofu, kostki krwi swinskiej (!), warzywa i kolejno wrzuca sie to do wrzatku. Niektore  z tych rzeczy trzyma sie tylko chwile w zupie, inne kilkanascie minut. Troche to stresujace.

Wczoraj odwiedzilem w koncu najwazniejsze, reprezentacyjne miejsce miasta - Bund i widok na nowoczesna dzielnice Pudong za rzeka. W czasie kilkunastu miesiecy od mojej ostatniej tu wizyty ukonczono budowe wiezowca przewyzszajacego najwyzszy do tej pory Jin Mao. Gdy tu bylem ostatnio, istnialy 3 linie metra, teraz jest ich... 10! Shanghaj jest niezwykle dynamicznym miastem i lubie jego atmosfere. Kaprysna pogoda nieco psuje nastroj, bo jest zimno - kolo zera stopni i na przemian pada deszcz, snieg i swieci slonce. W Shanghaju snieg to zadkosc.

Spedzilem tu tydzien i ruszam dalej. Asystentka Jing - Jel zarezerwowala mi bilet na samolot do Chengdu na dzis wieczor. Tam powinny byc nieco lepsze warunki na drogach niz na poludniowym wschodzie Panstwa Srodka i zdecydowalem sie pojechac dalej, do Tybetu autobusem. Poznany jeszcze na poludniu turysta z Izraela mowil, ze jakis miesiac temu przejechal z Kathmandu przez Lhase do Guilin. Moze wiec nie bedzie wiekszych trudnosci. .. .

W folderze kilka nowych zdjec.

8 komentarzy:

  1. Fatastyczna odmiena w "naszej" podróży po tych ostatnich przeżyciach.Ruszajmy jednak dalej, bo nie trudno utknąć wśród takich ludzi i w ich pracowniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Calkiem spory kawalek od cieszynskiej rzezby i Gambrinusa;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie podziękowanie za cudowną relację.Widziałam Twoje prace/na zdjęciach/, które wystawiałeś w Japonii.Jesteś geniuszem.Odebrałam je, jako kosmiczny ruch...taniec ...istnienie w świetle energetycznych nici.Obłędne, zadziwiające i przepiękne.O osobistych odczuciach nie wspomnę, są zbyt nierzeczywiste.Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego boskiego talentu. Mam pewne refleksje związane z opisywaną twórczością chińską, kiedy "Gorzej z fantazja i wlasnym kreatywnym mysleniem", czy to znaczy, że opisywany rzemieślnik nie ma wizji artystycznych?Ja uważam,że wizja sama w sobie to artyzm, tylko problem : jak wyrazić wizję bez "warsztatu"? Muszą być z sobą powiązane, bo z warsztatu można żyć, ale z samej wizji nie. Z kolei , czy to artysta czy tylko rzemieślnik ? Zawracam głowę.Degustacja herbaty ....zapachniała.A jak brzmi słowo Szanghaj? ..jak szept i zachwyt.Ach...kłaniam się i na ziemski pył pod nogami dmucham, życząc tylko gwiezdnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy jest świat.I ciekawy każdy jego zakątek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj niedługo będą pickle :o)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha, ponoć jakaś afera była na castingu "Babka dla B..." - coś z fałszowaniem wyników?

    OdpowiedzUsuń
  7. A znasz jakieś szczegóły?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem tylko tyle co z Wiadomości :(

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...