czwartek, 6 marca 2008

Shivarathri

Slyszalem kilka opowiesci dotyczacych Festiwalu Shivarathri. Niektorzy mowia, ze to urodziny Siwy, ale inni zaprzeczaja, bo bog nie moze ani sie urodzic ani umrzec. Jest wieczny. Kiedy uczestniczylem w tym swiecie w Mount Abu w Indiach w 1997 roku slyszalem, ze tej nocy Siwa wypil trucizne, ratujac bogow oraz wszelkie zycie przed calkowita zaglada. Trzymal ja w gardle i aby nie usnal, ludzie cala noc spiewaja i graja, by zwracac jego uwage. Rano trucizna traci swa moc. Najbardziej bliska poprzedniej jest jedna z najwazniejszych legend mowiaca o tym, ze bogowie wspolnie z demonami wytwarzali Ocean Mleka ale podczas produkcji powstala tez trucizna, ktora Shiva polknal i dlatego jego gardlo zrobilo sie niebieskie.

Spedzilem w Pashupatinath dwa dni, wiele godzin obserwujac szalenstwo ludzi. Do tej najwazniejszej w Nepalu hinduistycznej swiatyni sciagaja na ten dzien tlumy z calego kraju oraz z Indii, by poklonic sie Siwie - bogowi pijakowi i narkomanowi. Najwieksza atrakcja sa sadhu, guru, jogini z dlugimi brodami, dredami, czesto nadzy i posmarowani popiolem. Ich czola zdobia wymyslne kolorowe wzory. Siedza przy tlacych sie ogniskach a nad nimi chmury dymu z marihuany i haszyszu. Bo w tym dniu policja jest bardzo liberalna i nie reaguje na palaca, tloczaca sie przy swietych ascetach mlodziez.

Nielatwo bylo dostac sie na teren swiatyni. Olbrzymie tlumy klebily sie juz wokol, na pobliskich ulicach. Jakos znalazlem boczne sciezki idac za grupka ludzi i udalo sie. Ominalem olbrzymie kolejki pomiedzy linami, gdzie porzadku pilnowala policja. Kiedy mnie zatrzymywano, mowiele: "ale przeciez skierowano mnie wlasnie tu mowiac, ze to wejscie dla turustow!" Zdezorientowani straznicy przytakiwali i przepuszczali mnie. Kiedy chodzilem pomiedzy malymi, kamiennymi kapliczkami po drugiej stronie mostu, co krok mijalem sadhu. Wszyscy mieli przed soba plakaty bostw, miejsce na pieniadze i woreczki z marihuana oraz haszysz, a takze przygotowane skrety. I wszyscy tym handlowali. Mozna tez bylo przykucnac i zapalic swiete cilum. Ale czesto widzialem kpine na twarzach mlodych mezczyzn, ktorych oczy byly coraz bardziej czerwone. Obserwowali sadhu jak performerow. Ci odgrywali swoje role. Najbardziej oblegani byli nadzy i wymyslnie "ubrani". Jeden z nich wysmarowany popiolem od czubka glowy po stopy, z pomalowana w czerwone i zolte wzory twarzy, za jedyny ubior mial lancuch na biodrach i metalowa oslone na penisa. Tlum obserwowal go z bliska, on obserwowal tlum. Od pstrykajacych mu zdjecia z komorki Nepalczykow nie zadal zaplaty, ale od razu zauwazal turystoiw z aparatami i pocieral w ich strone kciuk z palcem wskazujacym sugerujac, ze oczekuje na "bakshish". W innym miejscu na malym placyku, gdzie dym z ognisk i fajek gryzl oczy stary jogin wykonywal niezwykle figury, stajac na glowie, zakladajac sobie nogi za kark itd. Mogl miec kolo 80 lat, ale cialo niezwykle wygimnastykowane.

Co chwila od strony mostu slychac bylo okrzyki tlumu napierajacego od strony wejscia glownego. Policja nie dawala rady i czesto uzywala palek do zaprowadzenia spokoju. Dostalo sie tez pewnemu turyscie: policjant zdzielil go bambusowa palka w glowe. Tlum obserwujacy to z gory sie cieszyl. Zaczynalo byc groznie. Co chwila grupki podniecone alkoholem i narkotykami wykrzykiwaly"Jaya Shamboo!" i "Bam Vele!", wszystko to na czesc Shivy. Kiedy mlodziez szalala, na brzegu swietej rzeki Bagmati, ktora spietrzono na ta okolicznosc palono zwloki. Jedni w zalobie, inni w szalenstwie. Na schodach naprzeciw plomiennych ghat zrobiono scene, gdzie tancerki i tancerze wykonywali powolne ruchy wachlarzami i lampami oliwnymi w ksztalcie weza. Jakis pijany sadhu z kwiatami na glowie i koralami z nasionami rudraksha na szyi siedzial po drugiej stronie przed kamienna linga na brzegu, gdzie kobiety oddawaly poklon. Prowokowany przez ludzi, wyglupial sie, depczac symbol Siwy i podkladal stope, by kobiety go myly. Potem wszedl do wody i tlum zawyl z radosci. Sadhu stracil rownowage, zsunal sie i zniknal pod woda. Jego kwiaty z glowy odplynely a on z trudem wygramolil. Ludzie zawyli z radosci. Obok na platformie, gdzie pali sie zwloki tanczyla jakas kobieta. Wspaniale ruchy, z pewnoscia byla kiedys zawodowa tancerka. Po kilku "sztachach" swietego cilum moje nogi zrobily sie miekie. Bylo juz ciemno i wielu sadhu spalo przy dogasajacych ogniskach. Ale mlodziez wciaz biegala po calym terenie wydajac swiete okrzyki. Znalazlem sie z Ekarajem i jego kumplem, ktory przyniosl cos do palenia. Siedzielismy na wysokich schodach obserwujac ostatnie grupki ludzi czekajace w kolejce do glownej swiatyni, by otrzymac blogoslawienstwo i czerwona tika na czolo. Tam wstep mieli tylko hinduisci, ale widzialem z innej strony wielka mosiezna figure byka Nandi - wierzchowca Siwy przed wejsciem do srodka. Przed kazda swiatynia czy kapliczka poswiecona Siwie, gdzie czesto znajduje sie jego symbol - kamienna linga, wejscia strzeze Nandi. Ekaraj opowiedzial mi historie, jaka mowia o tym w Nepalu: Wyuzdany Siwa namowi byka Nandi do wspolzycia i kiedy juz go "wykorzystal", przyszla kolej na byka, ale Siwa powiedzial: "dobra, ale poczekaj na mnie chwile przed swiatynia". Dlatego Nandi wciaz siedzi przed wejscie wypatrujac swego kochanka. Ekaraj z czerwonymi oczami opowiedzial mi jeszcze inna zabawna i sprosna historie: psy zawsze stojace nizej w hierarchii niz ludzie zazdroscili im wladzy. Udaly sie do boga Brahmy skarzac sie na swoj los i proszac o pomoc. Dobroduszny Brahma powiedzial, ze podaruje im swieta mantre i jesli ja przeczytaja, stana sie tak silne i wazne jak ludzie. Ale mantra znajdowala sie za oceanem. Psy przeplyneply po mantre glebokie wody i nie za bardzo wiedzialy jak przeniesc mantre z powrotem. W pysku bylo niebezpiecznie, bo wracajac mogly ja zgubic w wodzie. Wlozyly ja wiec jednemu z nich do tylka. Plynac, tracily sily, niektore utonely, inne dotarly na brzeg daleko od swych kompanow. I w tym zamieszaniu zapomnialy, ktory z psow ma mantre. Dlatego do dzis kiedy psy sie spotkaja, wachaja swoje zady sprawdzajac, czy czasem jej tam nie ma.

Rozbawieni wracalismy po 2.00 w nocy z Pashupati do domu Ekaraja. Ulicami wracaly grupki odurzonych ludzi. Poslano mi w oddzielnym pokoju, ktory byl tez kuchnia.

Dzis mam zamiar jechac dalej do Indii. Opuszczam powoli Nepal ze smutkiem. Abstrahujac od moich uczuc, jestem pelen obaw o przyszlosc tego kraju. 10 kwietnia odbeda sie tu wybory. Kilka dni temu w audycji radiowej spotkali sie liderzy najwazniejszych sil w kraju oraz przedstawiciel Ruchu Praw Czlowieka. Przywodca maoistow - Prachanda zapowiedzial, ze przy kazdym stanowisku wyborczym wystawi 200 swoich ludzi. Demokrata - przedstawiciel skompromitowanej z powodu afer korupcyjnych partii Kongresu tez chce poslac tam po setce swoich zwolennikow. Niemal na pewno dojdzie do walk, bo maoisci za wszelka cene chca wladzy. Zapowiedzieli juz publicznie, ze jesli nie zwycieza, rozpetaja kolejna wojne. Ludzie ze strachu, na zlosc znienawidzonemu krolow oraz demokratom, nie maja duzego wyboru.

Czy Nepal splynie krwia?

7 komentarzy:

  1. Cześć Sławku! Podzielam twoje obawy o przyszłość Nepalu i jego obywateli.Niestety zagrożenie widzę nie tylko w polityce, ale również w tym że umiera kultura tego kraju, co doskonale widać w twoich relacjach.Co do opisanego przeż Ciebie święta, to mam mieszane odczucia.Natomiast historyjki twojego kompana...zaskakujące.A palenie poważnie szkodzi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety możliwe.Lud nadal krwiożerczy jest,mimo ogłady.

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia zatacza kolejny krąg.A my nie mamy na to wpływu.P.S.A tak na marginesie, Sławol: jaka jest przyczyna znikania komentarzy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekaraj jest fajny...chacha.Podróż fantastyczna. Miodowo pozdrawiam, bo tak pachną bazie na drzewach.

    OdpowiedzUsuń
  5. te znikanie komentarzy to chyba reka boska na glupie teksty na ogol nie na temat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiesc o psach dobra na maly wiosenny spadeczek formy, dzieki;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ósmy cud świata13 marca 2008 02:27

    Opuszczasz Nepal ze smutkiem, ale przed Tobą Ukochane Indie! Raduje się serce, raduje się dusza ...Pocałunki przesyłam - z daleka.

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...