piątek, 25 kwietnia 2008

W dolinie Indusu

Na poczatek serdecznie dziekuje wszystkim za pamiec o moim niestety wieku... . W Pakistanie trudno po naszemu celebrowac takie wydarzenia, bo alkoholu tu nie uswiadczysz.

Z Lahore wyruszylem nieco na poludnie do miasta Multan. Ryksze, drewniane wozy ciagnione przez malenkie osiolki, czasem tez muly i konie. Smutny los tutejszych zwierzat. To nieturystyczne miejsce i trudno znalezc internet. W dodatku w Pakistanie prad jest przez godzine, potem godzine nie ma i znow jest. I tak do nocy. Czasem cala noc wentylator sie obraca i mozna usnac, ale kiedy znow wylaczaja energie, budze sie, bo goraco strasznie.

Hotel nedzny, ogolna bieda, ale znow przyjazni ludzie. Odwiedzilem piekny Grobowiec Sultana Baha-ud-din Zakria zyjacego w XII wieku. Wewnatrz ciemnego pomieszczenia, przed grobem modlacy sie ludzie. Maksymalne skupienie. Zeby dojsc do tego wielkiego budynku z cegly, na planie wielokata, o pieknych ceramicznych ozdobach trzeba boso przejsc po nagrzanej ceglanej posadzce i to po poludniu jest droga przez meke. Wszystko dla Allaha. Przechodzac obok jednego z meczetow zainteresowaly mnie kolyszace sie postaci wewnatrz. Wszedlem do srodka, zdjalem butyi podszedlem pod arkady, gdzie w dwoch rzedach siedzieli chlopcy w wieku 7 - 18 lat kujacy na pamiec Koran. Dozorowal ich nauczyciel - facet o uduchowionym spojrzeniu. Przysluchiwal sie, jak klepia Swiete Slowa z niebianska mina i zamknietymi oczami, ale kiedy ktorys sie pomylil, dostawal gumowa zyla przez plecy. Dowiedzialem sie, ze lekcje te trwaja codziennie od 6.00 rano do 22.00 wieczorem, z dwiema przerwami godzinnymi.

Naprzeciw Guild Hotel w ktorym znalazlem pokoj znajduje sie szkola dla dziewczyn. Poszedlem tam spytac o jakiekolwiek informacje dotyczace miasta. Przyjela mnie starsza nobliwa pani w eleganckim biurze. Niezbyt mogla mi pomoc, ale jej kierowca odwiozl mnie do jej syna pracujacego w innej czesci miasta w szkole dla chlopcow. Ali Nasir biegle mowi po angielsku. Studiowal w University of East London i 10 lat po powrocie do Pakistanu wciaz slychac typowy akcent. Szybko znalezlismy wspolny jezyk i jeszcze tego samego wieczoru zaprosil mnie wraz ze swa zona o imieniu Roshiqua do ekskluzywnej restauracji. Pakistan - kraj niezwyklych kontrastow. Sterty smieci i ludzie zyjacy w trudnej do opisania nedzy a obok takie restauracje, ktorych nie powstydzilaby sie zadna stolica zachodniej Europy. I to jedzenie! A deser!

Roshiqua ma olbrzymia wiedze na temat swego kraju, miasta oraz sufizmu. Spedzilismy fantastyczny wieczor i umowilismy sie na kolejne spotkanie, kiedy znow wroce do tego miasta. Dobrze trafilem, bo akurat pomiedzy 24 a 27 kwietnia trwa tu International Mystic Music Sufi Festival. Wyjechalem jednak na 2 dni na poludnie odwiedzic Mohenjodaro. Meczaca podroz pociagiem do miasta Rohri, gdzie przy dworcu w jednej z ponurych restauracyjek na zapleczu znalazlem pokoik. Wieczorem rozklada sie prycze dla podroznych majacych nocne pociagi. Pokoj wygladajacy jak wiezienna cela - 100 rupii. To 4 zlote. Brak toalety. Moglem sie umyc nieco dalej na zapleczu innej restauracji wsrod ruin. Woda z betonowego basenu lejaca sie ciurkiem z kranu. Wszystko to plus upal, brak pradu i powazne dolegliwosci jelitowo - zoladkowe. Niewesolo. Zostawilem plecak w tej norze i pojechalem wczesnym switem pociagiem do Larkana a stamtad jeszcze 28 kilometrow na pace vana, na przyczepce traktora, z kabiny ktorej wydobywal sie bollywoodzki jazgot zagluszajacy prace silnika, na koniec jeszcze ryksza. Wstep na teren ruin Mohenjodaro: Pakistanczycy - 10 rupii, turysci - 200. Ale malo turystow tu dociera. W ksiedze, do ktorej musialem sie wpisac bylo kilkanascie nazwisk z calego swiata osob, ktore tu byly w tym roku. Cywilizacja Doliny Indusu jest ceglana. Ruiny Mohenjodaro - cywilizacji, ktora tu istniala juz w 2500 roku p.n.e. takze jest ceglana. Po drodze wsrod pol czesto zauwazalem male cegielnie. Wydaje sie, ze niewiele zmienilo sie od tych najdawniejszych czasow. Mohenjodaro to kilka stanowisk archeologicznycjh. Z pewnoscia wiele tu jeszcze czeka na odkrycie. Korcilo mnie, by urwac sie pilnujacemu mnie straznikowi i pogrzebac w ziemi. Wiele ruin zarastaja krzewy, wszedzie resztki cegiel, takze kawalki ceramiki i kawalki kol - ozdob, jaki nosily kobiety w epoce brazu. Zrobilem blad, ze zostawilem swoj plecak w Rohri, bo nie moglem zbyt dlugo pobyc w Mohenjodaro. Miejscowe muzeum - wstep kolejne 200 rupii - nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Interesowaly mnie najbardziej stemple z tajemniczym pismem, ktorego podobno wciaz nie odczytano, ale byla tylko plansza na scianie. Oryginaly zabralo inne muzeum chyba w stolicy, a moze w Wielkiej Brytanii?

Rohri to miasto nad Indusem. Do wiekszego Sukkur przejezdza sie wielkim zelaznym mostem. Na rzece lodzie, ktorych ksztalt nie zmienil sie z pewnoscia od tysiaca lat. I osiedla ludzi zyjacych pod namiotami na smietniskach w niewyobrazalnej nedzy. Osiolki maja trudnosci by wspiac sie pod gorke na most, ciagnac wielkie wozy. Ich kopytka sie slizgaja na asfalcie. Wielbladom idzie lepiej.

Czesto w drodze nagabuja mnie ludzie. Oczywiscie mezczyzni. Kobiety nie maja na ogol wiele do powiedzenia. Faceci podaja rece i pytaja o imie, "do jakiego kraju naleze", itd. Czasem na ulicy slysze zawolania w swoja strone"hej! kim jestes?" Nie brzmi to zbyt milo. Padaja tez niewygodne pytania o religie. Kiedy zadaje je facet o twarzy fanatyka, gdzies wieczorem w ponurej restauracji, a kilkunastu zarosnietych mezczyzn patrzy beznamietnie, czuje sie nieswojo. Ale nie bylo dotychczas zadnych problemow. W pociagach ludzie czestuja mnie jedzeniem, chca mi kupowac napoje u przechodzacych sprzedawcow. Rewanzuje sie tym samym.

Jadac z powrotem, zatrzymalem sie w miescie Bahawalpur. W pociagu poznalem kilku mezczyzn, ktorzy zaproponowali,  nocleg w ich biurze. Byl to jakis budynek rzadowy sasiadujacy z meczetem. Niezwykle przyjazni ludzie. Mialem do dyspozycji lozko na dachu lub w pokoju. Wybralem dach, jakos rozciagnalem moskitiere i przetrzymalem do rana. Czestowany herbata i sniadaniem, serdecznie zegnany wrocilem do Multan.

Zadzwonie zaraz do swoich nowych przyjaciol i wieczorem wybierzemy sie na Festiwal.

Jak pisalem, trudno tu o internet. Korzystam z uprzejmosci Multan Swedish Institute of Technology w poblizu mojego hotelu. Nowoczesna, skomputeryzowana szkola. Juz jest pusta, bo dzis piatkowe wczesne popoludnie. Pora modlow.

7 komentarzy:

  1. Nusrat fateh ali khan-czlowiek ktory laczyl muzyka dwa odrebne swiaty...polecam ,apropo wedrowki Slawka po Pakistanie..Slawku,dobrze ze jestes mezczyzna...taki maly szczegol,ale niestety -ulatwia podroz ....szczegolnie w tym rejonie:).Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna relacja, kolejna refleksja.Żyjąc w "bezpiecznym" świecie kultury europejskiej nigdy nikt, nie robił problemu z mojej wiary.Również zaskakujące stwierdzenie blogowiczki, "dobrze że jesteś męszczyzną", dopiero teraz do mnie dotarło. I chyba nie dla tego, że ja nim też jestem.Męski świat...często niestety tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za błąd ortograficzny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nauka dzieci od 6.00 do 22.00 - możliwe, że są przyzwyczajone do usypiania mózgu.Zwierzęta pracujące ponad siły, bieda i charakterystyczne twarze/nie łatwo znieść takie obrazy/. Z drugiej strony piękno, szczerość, zaufanie/nocleg/.Myślę,że najważniejsze jest doświadczanie życia.Szczęśliwej drogi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiechnęłam się, bo właśnie słucham... :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Bogu naprawdę zależy na takim "dręczeniu" pisma? Wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ósmy cud świata29 kwietnia 2008 04:30

    Ucieszyły mnie Twoje pozytywne odczucia i spostrzeżenia dotyczące mieszkańców tego regionu. Jakże odmienny obraz krajów muzułmańskich i arabskich uskuteczniają media: Al-Kaida, talibowie, zamachy, agresywne tłumy demonstrujących mężczyzn... Może i taki jest tamtejszy świat. Może i z takim się spotkasz. Ty nadal znajduj rzeczy dobre i piękne. Sław Pokój, Sławomirze Drogi! Z Twoją wrażliwą duszą w mężnym ciele ... no problem.

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...