poniedziałek, 5 maja 2008

Syria - inny islam

Ostatnie dni w Pakistanie byly niezwykle zroznicowane. Nieznosny upal zmieszany ze smrodem spalin powodowal, ze chodzenie po ulicach bylo okropnie meczace. Jedynie wieczorem mozna bylo zniesc upal, ale chmury spalin widoczne byly w swietle reflektorow. Kiedy ubralem krotkie spodenki, czulem sie jakbym szedl nago; wielu mezczyzn (kobiet w miescie w ciagu dnia prawie wcale, wieczorami przyjezdzaja na zakupy) obserwowalo mnie od stop do glow, jakby nigdy nie widzieli kolan innego faceta. Ignorowalem to, bo chodzenie w dlugich spodniach w tych temperaturach spowodowalo obtarcia .

Odwiedzilem kafejke internetowa i nie zdazylem zrzucic zdjec z pamieci aparatu na pendrive, kiedy wylaczono prad. Wlasciciel zaproponowal, bym wybral sie z nim i jego kumplami za miasto nad wode. Skorzystalem i chwile pozniej znalem juz 6 mlodych Pakistanczykow wladajacych dobrze angielskim, ze wspanialym poczuciem humoru. Pojechalismy dwoma samochodami ponad 40 kilometrow na polnoc od stolicy i znalezlismy sie na polanie wsrod drzew, gdzie obok w betonowym korycie plynela lodowata, wartka i czysta rzeka. Oczywiscie zadnych dziewczyn, zadnych kobiet. Chlopcy i mezczyzni jak male dzieci skakali w ubraniach, nieraz tez w butach do wody, popychali sie wzajemnie, potem pomagali sobie wyjsc na brzeg. Zimna woda dodala mi sily. Spedzilismy tam ze dwie godziny, potem zaprosili mnie na obiad w przydroznej restauracji. Mysle ze cieszyli sie, iz im zaufalem, ze zgodzilem sie pojechac. Poza pewnym konserwatyzmem dotyczacym miejsca kobiety w spoleczenstwie, nie roznili sie wiele od swoich rowiesnikow z Zachodu. Dobrze spedzony czas i kolejne, nowe spojrzenie na Pakistan.

W Polskiej Ambasadzie oraz kilku biurach podrozy odradzano mi przejazd z Pakistanu do Iranu, wiec zdobylem wize syryjska, kupilem bilet linii Qatar Airways i po poludniu 4 maja z miedzyladowaniem w Katarze dotarlem do Damaszku. To bylo dobre posuniecie. Zmiana klimatow na powrot dala mi sil, bo ostatnie dni w Pakistanie byly jednak przygnebiajace. Pogoda jak polskie lato - ponad 20 stopni, wieczory przyjemnie, wietrznie chlodne.

Stolica Syrii przypomina mi miasta Turcji i poludniowo zachodnioej Europy. Nie ma tu kopcacych ryksz, zbyt wielu motorow. Co krok w starej czesci Damaszku natrafiam na slady historii. Walace sie domy sprzed setek lat, na jakims placu prowadzone wykopaliska, odslaniajace rzymskie ruiny, wielkie domy z czasow kolonialnych i blokowiska. Bloki z setkami anten satelitarnych juz przy wjezdzie do miasta. Centrum usytuowane wsrod wzgorz, na ktorych takze rozposcieraja sie osiedla. I najwazniejsze w tym wszystkim - ludzie. Jestem tu prawie anonimowy. Historia Syrii to przemarsze roznych armii, grup ludzkich co spowodowalo wielka mieszanke typow i ras. Zobaczyc tu mozna ciemnego Murzyna a takze blondyna o jasnych oczach. I obaj mowia tym samym arabskim jezykiem - chropawym i jakby nieco agresywnym.

Ostatniego dnia w Pakistanie pokusilem sie o zjedzenie befsztyku - chyba niezbyt swiezego, ktory teraz moje jelita przerobily na wode i cierpie. Pierwsza noc w hotelu w Damaszku spedzilem czesciowo w toalecie, ale bez szczegolow... . Syria, przynajmniej jej stolica jest juz o wiele drozsza niz Pakistan. Najtanszy pokoj 3 osobowy w hotelu w centrum miasta jaki znalazlem kosztuje 350 syryjskich funtow, czyli jakies 8 dolarow. Ale tez standard jest wyzszy niz pakistanski. Czysto i przyjemnie, a przez otwarte rankiem wielkie okno zamiast gwaru i trabiacych pojazdow zapach swiezo palonej kawy.  Dziele pokoj z Achillo - Wlochem w wieku okolo 50 - 60 lat. Juz na emeryturze, ruszyl w swiat. Od niego dowiedzialem sie, ze do Jordanii wize mozna zdobyc na granicy i mozna tez stamtad dostac sie do Izraela. Zastanawiam sie wiec nad dalsza trasa: jechac na polnoc i przez Turcje, ktora juz odwiedzalem do Europy, czy jednak na poludnie a z Izraela byc moze wrocic samolotem. Sprawdze to wszystko. Wize mam na 2 tygodnie, w Syrii jest wiele do zobaczenia i chyba rusze pojutrze odwiedzic Palmiry oraz mniejsze, historyczne miasta. Na razie poznalem troche stare miasto Damaszku ze wspanialym meczetem Umajjadow z 705 roku n.e. Jak pisza nieskromnie w broszurce bedacej tez biletem, to najbardziej znany meczet w calym islamskim swiecie z powodu unikalnej inzynierii, architektury i dekoracji. Isnpirowal architektow przez cale wieki. Rzeczywiscie piekna budowla ze wspanialym dziedzincem i arkadami, niezwykle mozaiki a wewnatrz panuje podniosla atmosfera. Mozna zobaczyc mezczyzn siedzacych przy scianach na dywanach, czytajacych Koran pod wspanialym ozdobnym belkowanym dachem. Kilka szaf z ksiegami, ktore mozna studiowac znajduje sie przy scianie. Bose grupki turystow przechodza cicho przez wnetrze, kobiety musza zakladac tu dlugie szaty z kapturami zaslaniajacymi wlosy. Ale ten konserwatyzm jest tylko w meczecie. Inaczej niz w Pakistanie, tu na ulicy mozna zobaczyc usmiechnieta dziewczyne w obcislych jeansach i t-shircie obok swej rowiesniczki szczelnie zakrywajacej cialo. Tu Wschod spotyka sie z Zachodem i czuje sie czasem jak w miastach poludniowej Francji lub Hiszpanii. 

Na kazdym kroku zauwazam portret faceta w srednim wieku z niedogolonym wasem. Myslalem ze to jakis tworca demokracji w Syrii lub rewolucjonista w rodzaju Homeiniego, bo jest wszechobecny. Okazalo sie, ze to obecny prezydent kraju - Bachar. Wyobrazacie sobie ogladanie twarzy naszego prezydenta w kazdej restauracji, biurze, na ulicach? Brrrrr!

Jutro, o ile jelita mi pozwola, caly dzien chce wloczyc sie po miescie, odkryc kilka jego tajemnic ukrytych w zakamarkach. To bedzie spacer w historie.

7 komentarzy:

  1. Spotkanie wschodu z zachodem dobrze się zapowiada.Życzę dobrego samopoczucia i spokojnego pobytu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak,ja z wczesnego dzieciństwa też zapamiętałam wszechobecną twarz.Zapewne wiele razy pytałam kim ten człowiek ,lecz zrozumieć nie mogłam nijak.Zbyt byłam mała, by pojąć u matki o mą dociekliwość strach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam, pozdrawiam... jak zawsze z niecierpliwością oczekuję na kolejne relacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ósmy cud świata7 maja 2008 07:39

    Zatem udanej włóczęgi. A na jelitowe dolegliwości zalecam odtrutkę. Najlepiej żołądkową gorzką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A jaka polecasz tradycyjna, z mieta, miodem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~ósmy cud świata9 maja 2008 02:32

    Nieistotne. Ważne, żeby dobrze piwem popić ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. przy czytaniu kolejnych relacji z podróży od dłuższego czasu nurtuje mnie pytanie o "katharsis art"; ktoś już pytał, chyba bownik (i chyba nie odpowiedziałeś); może wkleisz dokumentację?pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...