wtorek, 17 lipca 2007

Fiesta la Tirana

Dotarlem do Iquique, miasta, nad ktorym wisi chmura zwana Camanchaca. Szczyty Kordyliery Nadbrzeznej nie pozwalaja jej pojsc dalej i wisi sobie, tworzac zlowrogi nieco klimat w tym duzym miescie.

Ale od poczatku tego watku: na Fiesta la Tirana dotarlem o 3 w nocy, choc zapowiadano, ze autobus dojedzie na 5 - 6 rano. jakis zakurzony parking z mnostwem autobusow, samochodow i pelno namiotow. Ruszylem w kierunku, skad dochodzilo dudnienie bebnow i znalazlem sie na rynku przed kosciolem. wszedzie pelno pijanej i nacpanej mlodziezy. Nie bylo najbezpieczniej. Okolica kosciola to baraki, sklecone jak sie zdaje po predku kiedys tam, bo Virgen del Carmen jest to czczona od 500 lat. Kilka grup tancerzy w strojach ludowych i maskach tanczylo przy obliczu swej patronki przyniesionej z innej parafii. Brak snu i zmeczenie powodowalo, ze chodzilem po zakurzonych, ciemnych uliczkach wsrod rytmicznych uderzen bebnow, zataczajacych sie malolatow jak we snie. Udalo mi sie zostawic plecak w jakims sklepie. Wokol samego kosciola i wewnatrz spiacy ludzie. Kolejne parafie wchodzily, by spiewem i kolysaniem oddac poklon tej najwazniejszej figurze znajdujacej sie w bocznej prawej nawie. Kolejka do dziewicy, by dotknac ja i by poprzez rece stojacego pana poblogoslawila jakis przedmiot. Czasem byla to figurka, obraz swiety, torba lub... bejsbolowka po prostu. Kolejka do figury ciagnela sie na zewnatrz kilkaset metrow. Niektorzy w kosciele wygladali na prawde smiertelnie zmeczeni. swieto trwa od 10 dni, ale kulminacja przypadala za kilka godzin. Jakos przemeczylem kilka godzin, przykucnawszy w kacie. Bylo nieco cieplej niz na zewnatrz. O 7.00 zaczynala sie msza i na zewnatrz zbieraly sie zespoly. Po pewnym czasie na calym placu grupki tancerzy w otoczeniu gapiow oddawaly czesc Dziewicy. Nie byl to jedank jakis dewocyjny taniec, ale nieco nawet sexy fiesta, jaka zna sie z Rio. stroje dziewczyn... hmmm... Te kuse spodniczki! Policja zrobila porzadek z pijanymi i najbardziej anarchistycznie nastawionymi a sluzby porzadkowe posprzataly plac z butelek, papierow i smieci.

Potem glowna msza, wyniesienie figury z balkonu przed fasada kosciola wsrod setek dlugich, kolorowych szarf, przemowienia itd. plac byl pelny a wciaz przybywali autobusami i pieszo pielgrzymi. Niektorzy szli na kolanach, najwieksi grzesznicy wprost pelzali w strone kosciola, trzac nagim brzuchem po ziemi. Otwierano sklepiki z typowo religijna tandeta. Robilo sie odpustowo. Okolo poludnia pojechalem do Iquique i oto jestem!

3 komentarze:

  1. Bóg nie segreguje ludzi,a seksowność to darmowe wyposażenie nas, byśmy/oby!/ roztropnie korzystali z podarunku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ósmy cud świata20 lipca 2007 12:57

    Nie było mnie kilka dni otwieram internet i .... oczom nie wierzę! Codziennie nowa relacja! Jesteś Kochany! I jaki płodny! Wracając do obchodów religijnych w La Tirana - myślę, że taka forma obchodów znacznie by się przyczyniła do wzrostu liczby praktykujących katolików również w naszym kraju. Kto nie lubi zmysłowych, tańczących kobiet w kusych spódniczkach .....

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha,wiesz kto? Księża :)

    OdpowiedzUsuń

PŁYNNA TOŻSAMOŚĆ - mój blog o ginących kulturach

Zapraszam na założony niedawno blog, poświęcony ginącym kulturom i cywilizacjom, przede wszystkim Papui, na którą planuję powrót latem 2012 ...