Caly dzien spedzilem w miescie. Rano pojechalem na lotnisko, by sprobowac oddac lub zmienic lot z Iguazu do Buenos Aires. Pani w biurze (tak piekna, ze niejedna modelka moglaby wpasc w kompleksy...) poinformowala mnie, ze w Paragwaju nie ma przedstawicielstwa Aerolineas Argentinas, wiec musze jechac do Argentyny: Posadas lub Corrientes, by cos zalatwic.
reszte dnia chodzilem po miescie. Niezbyt pozytywne odczucia: gwar i smrod spalin. Nawet kierowcy autobusow pija tu nalogowo yerba mate. Ludzie chodza z termosami i kubkami. Z termosow dolewaja do fusow wode i ciagna przez metalowe "slomki" Maniacy!
Ulice sa brzydkie, domy sa zaniedbane. Chodniki niebezpieczne: wystajace druty, sterty gruzow, kamieni, jakies kable. Po zmroku na prawde trzeba uwazac, by nie zrobic sobie krzywdy. Dlatego chyba wszyscy jezdza tu autobusami, tylko ja wedrowalem , by zobaczyc wiecej.
Za godzine mam autobus na polnoc od Asuncion - do San Pedro. Wyglada, ze to okolica tak ladna jak brazylijski Pantanal. Zobaczymy.
A w nosie mam kilogram spalin.
Ten kilogram spalin u nas również występuje.Wystarczy rowerem przejechać po ulicach na mieście.W nosie,we włosach i wszędzie,zanim wyjedziesz na jakąś uliczkę boczną.Ty optymistycznie masz,już niedługo znów pięknie.
OdpowiedzUsuń